Opublikowaliśmy nową wersję naszej symulacji Castra Romana. Usunęliśmy ponad 20 błędów oraz nieznacznie zmieniliśmy reguły gry. Główna zmiana dotyczy żetonów z drewnem. Aby łatwiej było rozliczać produkcję wprowadziliśmy dodatkowe żetony drewna przynoszonego z lasu. Zredukowaliśmy również niektóre zdarzenia oraz usunęliśmy średnią przystań. Mamy nadzieję, że te zmiany uczynią rozgrywkę nieco bardziej przejrzystą.
To oczywiście nie jest koniec rozwoju Castra Romana, bowiem z kilku elementów sami jeszcze nie jesteśmy zadowoleni. Poza tym czekamy na wnioski z rozgrywek w Katowicach, Krakowie i Wrocławiu, które odbędą się w kwietniu.
Wszystkich chętnych zachęcamy do pobierania naszej symulacji i samodzielnego próbowania sił. Symulację możecie pobrać pod tym linkiem.
Serdecznie zapraszamy na nasze szkolenie otwarte we Wrocławiu: przygotowanie do certyfikatu PMP® w wersji 4-dniowej (ostatnie zmiany w PMBOK® Guide zmusiły nas do rozszerzenia tej formuły). Szkolenie odbędzie się w terminie 27-30 sierpnia.
PMP® Prep to szybkie przygotowanie do certyfikacji PMP®. W formule 4-dniowej trzy dni poświęcamy na kaskadowe podejście do projektów oraz przygotowanie się do testu, zaś czwarty dzień jest dedykowany zagadnieniom zwinnym obecnym na tym egzaminie.
Koszt PMP Prep 4 dni to 3000 zł. netto.
W obu przypadkach w cenie jest lunch, kawa, materiały papierowe oraz dostęp do naszej platformy e-learningowej.
Wszyscy chętni mogą się zgłasza za pośrednictwem e-maila: szkolenia@octigo.pl.
PMBOK, PMP, PMI-ACP, CAPM, PMI-RMP, PMI-SP, PgMP, PfMP, PBA are registered marks of the Project Management Institute, Inc.
Wykład na konferencji Jira Days 2018 i późniejsze dyskusje z uczestnikami zainspirowały mnie do podzielenia się spostrzeżeniami na temat tego, na ile my kierownicy projektów, liderzy zespołów, dyrektorzy, prezesi, właściciele firm jesteśmy wioskowymi szamanami, a na ile profesjonalnymi rzemieślnikami. Wiecie, ile spośród technik wymienianych przez PMBOK Guide doczekało się naukowego dowodu, że naprawdę dostarczają wartość? Odliczywszy techniki czysto analityczne, jak statystyka opisowa, czy wyliczanie budżetu, to nie zdziwiłbym się, gdyby żadna. Bowiem PMBOK Guide i tym podobne podręczniki zawierają w sobie tzw. dobre praktyki, czyli metody uznane przez grupę profesjonalistów, którzy stwierdzili, że „im to pomaga”.
Przy okazji nurtu medycyny opartej na dowodach, czyli takich praktyk medycznych, które zostały pozytywnie zweryfikowane w toku badań naukowych, wypromowana został tzw. hierarchia dowodów naukowych. Innymi słowy w nauce na różne sposoby możemy sprawdzać, jak działa otaczający nas świat. Te sposoby jednak nie są sobie równoważne. Przykładowo stwierdzenie, że po środku homeopatycznym czuję się lepiej nie jest równej wartości, co eksperyment na randomizowanej podwójnej ślepej próbie weryfikujący brak wpływu takiego środka poza efektem placebo.
Hierarchia dowodów przedstawia się następująco od najmniej wiarygodnych do najbardziej pewnych:
Opis pojedynczego lub kilku przypadków, tutaj dobrą ilustracją są koncepcje turkusowej firmy, błękitnego ocena, a wcześniej BPR, TQM i dziesiątki innych. Nie chcę powiedzieć, że te koncepcje nie dostarczają korzyści. Co chcę powiedzieć, że przykład kilku firm przytoczony przez wyznawców tej koncepcji jest słabej jakości dowodem. Szczególnie, że historia setek wcześniejszych koncepcji, jak wspomniane TQM czy BPR pokazuje, że długofalowo większość z hitów świata biznesu umiera w ciszy po kilku latach.
Przegląd systematyczny badań, w mojej ocenie w biznesie rzadko spotykany. Pewne aspekty biznesowe można jednak odnaleźć w przeglądach badań pisanych przez naukowców, jak np. w książkach Kahnemanna, Deci’ego, Cialdiniego. Na podstawie wielu wniosków i opisów przypadków badacz próbuje sformułować ogólne zasady rządzące danym obszarem.
Badania eksperymentalne z grupą kontrolną bez randomizacji. W biznesie o takim poziom dowodów trudno. Mało, kto chce płacić za wielokrotne realizowanie podobnych zadań tylko dla uzyskania wiedzy o ukrytych regułach. Przykładem takich badań są badania Google (Projekt Arystoteles) nad efektywnością zespołów oraz nad cechami dobrych menadżerów (Projekt Oxygen). Przy okazji wniosku z projektu Oxygen można znaleźć tutaj. My również dołożyliśmy skromną cegiełkę w tym obszarze, prowadząc na przestrzeni ostatnich kilku lat eksperyment na ponad 700 osobach w trakcie naszych szkoleń dotyczący wpływu planowania i zgrania zespołu na efektywność prac (Projekt Baza na Marsie).
Badania z randomizacją, czyli eksperymenty, ale z dodatkowo losowo dobranymi grupami. Tu już trudno mi znaleźć przykłady badań w literaturze biznesowej. Można jednak takie badania napotkać w publikacjach czysto naukowych z zakresu psychologii społecznej.
Metaanaliza badań z randomizacją. Ten poziom jest moim zdaniem poza zasięgiem dziedziny wiedzy, jaką jest zarządzanie. W celu przeprowadzenia takiego dowodu trzeba by zebrać wiele eksperymentów randomizowanych, uporządkować je za pomocą podobnych modeli i pojęć, a następnie wyciągnąć wspólne wnioski.
Z braku lepszych dowodów przyjmuje się czasem dowód w postaci opisu przypadku. To tak zwana zasada najlepszego dostępnego dowodu, jednak sytuacja, w której działania profesjonalistów opierają się tylko na wyuczonych dobrych praktykach oraz dowodach na podstawie wybranych przypadków sprowadza moim zdaniem dziedzinę zarządzania do rangi sztuki, a nie nauki.
Świat powtarzalnej pracy zwanej zarządzaniem procesowym ma lepiej. Ma znacznie łatwiej, bowiem dzięki powtarzalności działań można tam stosować metody szeroko stosowane dla dowodzenia, jak statystyka opisowa, wnioskowanie statystyczne, eksperymenty itd. Tutaj pojawiają sią naukowe metody takie, jak Design of Experiments, szczególnie w obszarze technicznym funkcjonowania przedsiębiorstwa, niestety rzadziej ludzkim.
Mam silne wrażenie, że w obszarze zarządzania ludźmi, jesteśmy wciąż na etapie szamaństwa, czyli medycyny z XIX wieku, albo fizyki i chemii z XVI wieku, albo matematyki…, nie matematyka zawsze była oparta na dowodach. Jesteśmy w tym XVI wieku nie dlatego, że nie ma odpowiednich badań, tylko dlatego, że ich wyniki są wciąż jak rozsypane puzzle, niespisane w jedną spójną teorię współpracy, a po drugie nieznane praktykom biznesu. Dlaczego są nieznane? Moim zdaniem, dlatego, że z jednej strony praktycy lubią wierzyć w złote porady guru biznesu w stylu „możesz osiągnąć wszystko”, a z drugiej strony publikacjom naukowym brakuje przełożenia wniosków z nich na zrozumiałe dla menadżerów praktyki, które mogą stosować na codzień.
Ciekawy filmik na temat tego, jak świat zarządzania ludźmi napotkał na swej drodze naukę można zobaczyć na Youtube.
Otrzymaliśmy miłą wiadomość, że grupa kierowników projektów spotkała się na Górnym Śląsku celem rozegrania naszej symulacji Castra Romana. Wkrótce mamy otrzymać raport, ale mamy wiadomość, że pierwsze wrażenia były pozytywne. Załączam kilka zdjęć z rozgrywki zrobionych przez Krzyśka (to ten uśmiechnięty na drugim zdjęciu).
Jednocześnie doszły nas słuchy, że we Wrocławiu i Krakowie zbiera się ekipa na zagranie w Castrę Romanę. Tutaj możecie znaleźć informacje o zapisach. Też poprosimy o informacje na temat wniosków i oceny rozgrywki, pomogą nam one ulepszyć symulację.
Generalnie, gdyby ktoś odważył się zagrać w Castra Romana, to serdecznie zapraszamy do przysłania zdjęć i podzielenia się wrażeniami. Na e-maila wyjaśniamy też zawiłości zasad.
Jesteśmy po rozmowach z Maćkiem z ProjektM, który projektuje dla nas Castra Romana i obiecujemy, że kolejna wersja z uwzględnionymi kilkudziesięcioma błędami oraz zmianami (tak dużo ich niestety znaleźliśmy) pojawi się na początku kwietnia.
Dla przypomnienia Castra Romana to symulacja szkoleniowa stworzona przez nas i rozdawana wszystkim chętnym całkowicie za darmo. Wystarczy pobrać z naszej strony archiwum ze wszystkimi plikami tej symulacji.
Po ostatnich testach naszej symulacji Castra Romana w grupie na Wyższej Szkole Bankowej poprowadzonych przez Basię, wyszło nam trochę błędów. Skierowaliśmy je do Maćka odpowiedzialnego za stronę graficzna. Natomiast już teraz część błędów poprawiliśmy.
Do najważniejszych zmian można zaliczyć wprowadzenie żetonów drewna, co bardzo uprościło przebieg rozgrywki oraz dodanie tzw. drzewa technologicznego, czyli rozrysowanie jakich zasobów i budynków potrzeba, aby wykonać określone prace.
Odnalazłem ocenę stanu wdrożenia systemu WOW (Wsparcia Organów Wyborczych) i jego aktualizacji zamieszczoną przez Portal Samorządowy. Wynika z niej, że KBW przy pomocy jakiś informatyków cały czas pracuje nad aktualizacją systemu. Użyłem słowa „jakiś”, bo nie dotarłem do informacji o przetargu na ten system, ale będę szukał. Z raportu pokontrolnego NIK wynika, że 1 czerwca 2015 KBW powołało wewnętrzny zespół informatyki, więc być może system wyborczy rozwijany jest własnymi siłami KBW Jednocześnie w październiku przeprowadziła pozytywne dwie fale testów tego systemu. Jednak z artykułów wynika, że to nie jest właściwy system do liczenia głósów, a wspierający. Ponadto po drodze, tak jak wspominałem, pojawiała się nowa ordynacja wyborcza, więc może być ciekawie. Tutaj można znaleźć ogólny opis zakresu funkcjonalnego tego systemu. Niestety nie mam informacji, jaki zakres funkcjonalny należy uzupełnić, aby móc dostosować go do nowych przepisów i przeprowadzić na nim wybory samorządowe.
Odnośnie wewnętrznego hipotezy rozwoju systemu wyborczego do sytuacja jest dość interesująca, bowiem sektor państwowy raczej polega na zamówieniach publicznych przy tego typu realizacjach. To tak, jakby ZUS powołał wewnętrzną jednostkę IT do budowania systemu, bo przetarg mu się nie sprawdził. O ile można w ten sposób uzyskać dużą elastyczność i niezależność od ofert dostawców, to jednak jest to koszt stały dla jednostki administracyjnej powołanej do nieco innego celu. Pospekulujmy dalej. Według jednej z powyższych publikacji nad system WOW pracuje 20 najlepszych informatyków. Według raportu pokontrolnego NIK wydatki na wynagrodzenia w 2016 roku wyniosły 37,4 miliona złotych. Ten sam raport doszczegóławia, że na system WOW w 2016 roku oraz obsługę witryny wyborczej przeznaczono 1,2 miliona złotych. O ile zatrudnienie nie rosło z czasem daje to 5000 zł. brutto na informatyka, raczej mało realne zważywszy, że średnie wynagrodzenie w KBW to 6334 zł. brutto w 2016 roku. Założyłbym, że pensja informatyka w Warszawie powinna wynieść przynajmniej 10 tysięcy brutto. Zatem zatrudnienie w zespole informatyki musiało być mniejsze w 2016 roku. Oznacza to, że w 2017 roku wydano ok. 2,4 miliona złotych (10 tys. * 12 * 20 osób). Podsumowując zatem, system WOW rozwijany w latach 2015, 2016, 2017 może kosztować ok. 4 milionów złotych. Jeżeli jest to ten sam system, który został kupiony od Nabino, to łącznie daje to wydatki na poziomie niemal 5 milionów złotych. Kwota dziesięciokrotnie przekraczająca ofertę Nabino z 2014 roku (licząc do grudnia 2017). Czas prac nad systemem w porównaniu do przetargu z 2014 roku przekracza dwudziestokrotnie (1,5 miesiąca do 30 miesięcy do grudnia 2017). To pokazuje, jak nie mając kompetencji można przestrzelić się w ocenie czasu i kosztu projektu. Jednak rozwój oprogramowania nie zakończył się przecież.
Pytanie nasuwa się samo, ile kosztowałoby zamówienie na rynku napisania systemu wspierającego wybory i ile by to trwało. Być może właśnie 5 milionów złotych i ponad dwa lata. A być może mniej…
Drugie pytanie to, czy to dobry pomysł, aby administracja publiczna rozwijała kompetencje w aspekcie budowania systemów informatycznych. Z jednej strony zatrudnienie 20 informatyków to koszty stałe, z drugiej zaś przy braku dobrej analizy wymagań i jednocześnie zmiennych otoczeniu prawnym taka elastyczność tworzenia oprogramowania może być uzyskana tylko w ten sposób.
Informacje o tym przypadku projektowym możecie znaleźć na naszym blogu: