Skalowanie zwinności

Skalowanie zwinności

Obok budowania motywacji wewnętrznej, skalowanie zwinnych projektów na całą organizację jest moim zdaniem Graalem, którego poszukują zarządy.

Tak, jak warto mieć zaangażowanych ludzi, którym chce się podważać status quo i wdrażać innowacje, to duże organizacje chciałyby sklonować ideę małego zwinnego projektu na całość firmy.

Przez nasz kraj, podobnie, jak przez całą zachodnią gospodarkę przelała się fala transformacji zwinnych. Dotknęła ona szczególnie sektor finansowy i telekomunikacyjny, czyli wszędzie tam, gdzie wymagana jest wysoka innowacyjność oraz większość projektów zależy od zmian w głównych systemach informatycznych. Co ciekawe ta fala transformacji agile nie dotknęła sektora produkcji, ani usług publicznych. Jednak tam, gdzie pojawiła się, pozostawiła ślad. W poniższym tekście zbiorę moje refleksje na temat tego, jak mogłaby a jak wygląda taka transformacja.

Kontrola vs. zwinność

Duże organizacje potrzebują kontroli i struktur. Struktur organizacyjnych: działów, pionów, sekcji, bo człowiek ma ograniczoną rozpiętość kierowania i komunikacji, struktur zakresu: WBS, epic/feature/story/task, bo długie listy zadań mają tendencję do zaśmiecania się, struktur kosztów: budżety działowe, projektowe, zadaniowe, bo tak jak łatwiej rozliczać i kontrolować wydatki, struktury czasu: plany strategiczne, mapy drogowe, kamienie milowe, daty wypuszczeń, Gantty, wersje, bo podobnie jak przy kosztach tak łatwiej jest kontrolować rzeczywistość.

Natomiast pojedynczy zespół dobrze, aby pozostawał zwinny, ze zbiorową odpowiedzialnością, płaską strukturą, krótką listą zadań, planem na najbliższy sprint i nie zwracaniem uwagi na budżet.

Według metodyk skalujących agile gdzieś po drodze powinna zajść transformacja z klasycznego zarządzania i waterfall na agile. I jeszcze powinna ona być niezauważona dla zespołów, aby nie psuć zaangażowania. Na górze mamy plany bazowe, procenty realizacji KPI, odchylenia od terminów mapy drogowej, a na dole autonomię i swobodę.

Toteż dochodzi do wypaczeń. Przykładowo wg SAFE nadal wyceniajmy zadania w storypointach, ale cichaczem umówmy się, że 1 storypoint = 1 dzień i porównujmy produktywność między zespołami oraz wprowadźmy analizę odchyleń.

To magiczne przejście od agile do waterfall zachodzi przez stopniowe dokładanie kolejnych wskaźników kontrolnych. To tak jakby gotować żabę, jak będziemy robili to powoli, to może nie zorientuje się, że już nie jest taka zwinna. Drugi sposób na przejście to zrzucenie odpowiedzialności na kierowników projektów. Od góry można ich rozliczać z celów i planów bazowych, a od dołu zmusić do współpracy z niezależnymi zespołami. Piszę to z dużą ironią, bo oba sposoby na przejście od agile do waterfall często generują serie konfliktów.

Ciekawy przykładem kontroli na górze a zwinności na dole jest model spiralny Barry’ego Boehma stosowany w DARPA. Projekt w nim przechodzi przez cykle inicjacji, produkcji i walidacji, które pozwalają na utrzymanie kontroli inwestycyjnej, ale na dole, na poziomie zespołu może być tak zwinny, jak tylko chce.

Jeden ze znajomych, poddany transformacji agile, przytoczył mi ciekawy argument. Na ogólne narzekanie na bałagan powstały po transformacji zapytałem go, a gdzie to dobrze działa. Odparł, że tam, gdzie jest dobry product owner z biznesu, który wie czego chce, rozumie naturę technologii i ma na wyłączność zwinny zespół technologów. Podoba mi się ten argument. Aby transformacja agile powiodła się musimy mieć wielu product ownerów o wysokich kompetencjach biznesowych i elementarnych technicznych, którzy wiedzą czego chcą i mają na wyłączność swoje zespoły. Wraca nam idea lidera transformacyjnego, ale w wydaniu nie dyrektora a product ownera.

Problemem tylko jest fakt, że zespoły częstokroć nie są dostępne na wyłączność. Ludzie migrują, zespoły migrują i generalnie mamy dużą macierzowość. Podejście kaskadowe za pomocą szczegółowego planowania radzi sobie z tym wyzwaniem, natomiast agile ma tu problem i ludzie często wpadają w multitasking.

Motywacja do innowacji

Dlaczego organizacje potrzebują przejścia od kontroli do zwinności na poziomie pojedynczego zespołu. Powodów jest kilka: moda, argumenty rekrutacyjne dla nowych kandydatów („my nie jesteśmy złą korporacją, żółty ptak z ulicy Sezamkowej też był wielki a jaki sympatyczny”). I wreszcie mamy najważniejszy argument, tj. pozostawienie autonomii, bo ta buduje motywację wewnętrzną, zaś motywacja wewnętrzna jest silnie skorelowana z innowacyjnością.

To nie jest niewykonalne. Mimo skomplikowanych metodyk można nie niszczyć zaangażowania. Wszystko zależy od stylu, tak stylu, który każe powstrzymywać się od przesadnej ingerencji i wysłuchać maluczkich, bowiem w nich tkwi potencjał.

Pozytywny wniosek jest taki, że styl zachowania się lidera, niezależnie od przyjętego frameworku pozwala zachować poczucie autonomii w zespole. Chodzi o to, aby ludzie rozumieli uzasadnienie decyzji i mogli wywrzeć na nią wpływ.

Inżynieria oprogramowania

SAFE fajnie uwzględnił to, że oprogramowanie buduje się w specyficzny sposób, inaczej niż domy, inaczej niż nowe produkty AGD i inaczej niż kampanie marketingowe dla przykładu. Znajdziemy tu architektury, infrastruktury, wydania, stabilizację jakości, specyficzne role, jak analitycy, programiści i testerzy. I moim zdaniem dobry framework powinien uwzględniać specyfikę produkcji w danym sektorze.

Stosowanie sztywnych wydań, gdy sednem projektów jest tworzenie hardware’ów i logistyka komponentów nie działa tak, jak pisanie kodu, nie ma sensu. A z takiej założenia wychodzi Scrum for Hardware, co z resztą było gwoździem do jego trumny.

Dzielenie się wiedzą

Innowacje potrzebują kilku rzeczy, wybrane z nich, które akurat sobie przypomniałem to: zasoby, autonomia, presja na kreatywność oraz wiedza. Bez wiedzy odkrywamy koło na nowo i rzucamy infantylne pomysły.

Zwinność niestety może powodować zamykanie się zespołów w swoich bąblach poznawczych. Owszem w Scrumie regularnie dochodzi do dzielenia się wiedzą: na standupach, w ciągu dnia na kawie, na Slacku, czy na retrospektywie, ale ten oddziaływanie jest ograniczone do zespołu. Wiedza nie paruje na całą organizację tak, jakby mogła.

Spotify proponuje odpowiedź na to w postaci idei gildii, SAFe wspólnoty praktyków, DAD proponuje wszystko, co się da, więc pewnie też coś na dzielenie się wiedzą. Jednak bariery siedzą w mentalności ludzi a nie w technikach. Ja muszę nie bać się zadać pytania, ja muszę być krytyczny wobec siebie, aby wiedzieć, kiedy stanąłem pod ścianą i dopiero wówczas poproszę o pomoc. Z drugiej strony mój światły kolega musi mieć czas na udzielenie mi pomocy. Tego nie zbuduje się technikami, tylko budowaniem motywacji oraz świadomości.

Wdrażanie

I tu dochodzimy do szalenie ważnego aspektu, który bywa pomijany przez takich gigantów zarządzania, jak IPMA, PMI, IIBA, natomiast całkiem ładnie obsłużył go SAFE. W jaki sposób wdrożyć daną metodykę? PMBOK Guide ma z dodatkami około 1000 stron, a wdrażaniu metodyki na nim opartej poświęcono może z dwie. Nie da się wziąć encyklopedii i jej zainstalować w organizacji, a o tym zapomnieli twórcy DAD.

Potrzebne jest opracowanie drogi wdrażania skali w agile, a niekoniecznie konkretnego frameworku. Z resztą sam Spotify oznajmił ustami jednego z technologów, że model nazwany imieniem firmy już dawno wygląda inaczej. Nie ma właściwie modelu Spotify, jest kultura organizacyjna, która prowokuje do ciągłej ewolucji w imię autonomii zespołów i skoordynowanego rozwoju strategicznego.

Warto wspomnieć, że tą rolę, przewodnika po drodze ku transformacji, starają się też wypełnić konsultanci oraz wewnętrzni liderzy zmian.

To, co ostatecznie przebije się po dzisiejszym kryzysie transformacji agile, to podejście indywidualne. Organizacje raczej będą konstruowały własne frameworki, nazywając je jedynie za pomocą znanych terminów jak SAFE czy Spotify. Zwinność jest raczej drogą niż celem. Takie podejście sprawdziło się w lean i waterfallu. Do doskonałości można dążyć, podejmując dziesiątki racjonalnych decyzji i wybierając własną ścieżkę. Ale doskonałości nigdy nie osiągniemy.

Organizacje krok po kroczku powinny wskazywać priorytety w uzwinnianiu i utrzymywaniu kontroli. Tutaj wyraźnie widoczna jest cykliczność, na przemian zarząd uelastycznia zespoły, dając im autonomię i usztywnia przywracając kontrolę. Wszystko po to, aby znaleźć właściwy balans.

Z każdą taką pętlą uzwinniania/usztywniania wdrażane są kolejne techniki i metody pracy. A to retrospektywa, a to zakres opisany od strategii do zadania, a to sprinty, a regulowane release’y, a to samoorganizujące się zespoły, a to monitorowanie pracy, aby wyłapać wąskie gardła. Nie ma jednej drogi. Jest odkrywani, co organizacji pasuje najlepiej w danej chwili, a co trzeba zmienić.

Dla uczciwości dodam, że DAD przywołuje koncepcję Choose Your WOW, czyli wybierz swój sposób pracy. Ale robi to na tak ogólnym poziomie i zasypuje tak dużą ilością technik od sasa do lasa, że DAD staje się niestrawny.

Podsumowanie

W tytule artykułu przytoczyłem wykres popularności wyszukiwania Google Trends dla SAFe i kilku innych frameworków/metodyk. Jak widać trakcję uzyskały dwa, a jej skalę widać w porównaniu do na przykład PMI DAD – Disciplined Agile Delivery – to ta czerwona niewidoczna linia na wykresie.

Dlaczego akurat SAFE i Spotify się przebiły? Mam dwa argumenty: właściwy czas, łatwość wdrażania, adresowanie właściwych problemów. Oba modele pojawiły się dość wcześnie, gdy zainteresowanie skalowaniem dopiero narastało. DAD dołączył dużo później, co IMHO wykluczyło go z rywalizacji. Oba modele też adresują istotne potrzeby. SAFE streściłbym do potrzeby przez zarząd kontroli wśród wielu „zwinnych” projektów. Celowo słowo „zwinny” oprawiłem w cudzysłów, bo często przy wdrażaniu SAFE gubiona jest filozofia i mindset agile. DAD natomiast stara się budować kulturę współpracy z pominięciem wielu „twardych” aspektów, jak inżynieria oprogramowania, czy struktury decyzyjne. Na swoje nieszczęście LESS i S@S znalazły się w rozkroku pomiędzy dwoma atraktorami. Jak zarząd chciał utrzymania kontroli w zwinności uwaga firm ściągana była przez SAFE, jak natomiast firma chciała zbudować zwinną kulturę, nie ingerując w operacje i projekty, to w kierunku Spotify.

Jednak jak widać nawet te dwa wiodące podejścia również szczyt mają już za sobą.

Konferencja Women in Project Management 2024, Kobieca moc w projektach

Konferencja Women in Project Management 2024, Kobieca moc w projektach

Jako Partner wydarzenia zapraszamy Was na drugą edycję konferencji organizowanej przez Women in Project Management PMI PC, „Kobieca moc w projektach” – 17 maja w Poznaniu.

Wydarzenie: Konferencja Women in Project Management 2024, Kobieca moc w projektach

Kiedy:17.05.2024,

Miejsce: Poznań, Hotel HP Park

Organizatorzy zapewniają porcję wiedzy, inspiracji, nowych trendów i doświadczenia.  A to wszystko okraszone networkingiem!

Sprzedaż biletów już ruszyła, zadbaj o wejściówkę dla siebie!

Interesują Cię bilety grupowe? Masz inne pytania? Pisz na adres wipm@pmi.org.pl

Informacje i bilety: https://wipm.pmi.org.pl

Zapraszamy do wypełnienia ankiety na temat wykorzystania LLM w biznesie i sektorze publicznym

Zapraszamy do wypełnienia ankiety na temat wykorzystania LLM w biznesie i sektorze publicznym

W Spichlerzy zastanawiamy się, w jaki sposób pierwszy polski i darmowy model językowy Bielik mógłby Wam pomóc. Na start chcemy stworzyć wspólnie z partnerami ciekawe przypadki użycia, które pokazałyby użyteczność LLM w biznesie lub sektorze publicznym.

W tym celu przygotowaliśmy krótką ankietę na ten temat. Zapraszamy do jej wypełnienia. To tylko dwie minuty, a nam da cenną wiedzę, w którym kierunku rozwijać nasze rozwiązanie.

Link do ankiety: https://docs.google.com/forms/d/e/1FAIpQLScWhZ6FmYKPUpaTldmqDUstoxG5zuXp6Mos3m56REpOjjSaZg/viewform

 

Bielik – wielki polski model językowy

Bielik – wielki polski model językowy

Grupa Speakleash udostępniła właśnie wytrenowany na polskich tekstach model językowy Bielik. Piszę o tym z dumą, bo od początku kibicuję Spichlerzowi i trzymam kciuki, aby udało im się stworzyć technologię na światowym poziomie.

Speakleash (Spichlerz) ruszył dwa lata temu z zadaniem zebrania największego w historii zbioru tekstów po polsku. Wolontariusze celowali w 1TB danych. Tak gigantyczny zbiór miał być podstawą do tworzenia nowych algorytmów i usług w specyfice języka polskiego. Jak wiadomo GPT, Claude, Gemini, Mixtral nie są trenowane dla naszego języka.

Po dwóch latach udało się i ekipa przystąpiła do drugiego kroku, wytrenowania pierwszego wielkiego modelu językowego, który stałby się konkurencją dla światowych gigantów. I znowu się udało. Właśnie został zaprezentowany Bielik. Pierwszy czysto polski olbrzymi model językowy.

Dzisiaj każdy może sam sprawdzić, jak Bielik działa. A działa całkiem nieźle, choć potrzebuje jeszcze dotrenowania, bo jest wciąż pisklakiem, który wczoraj wyleciał z gniazda. Świetnie analizuje gramatykę, streszcza po polsku i odpowiada na ogólne pytania. Prawdopodobnie dobrze sprawdzi się w architekturze RAG dla polskich baz wiedzy. Jeszcze trochę halucynuje, ale cały czas karmiony jest przez troskliwe stado informatyków.

Link do wypróbowania Bielika można znaleźć tutaj: https://huggingface.co/spaces/speakleash/Bielik-7B-Instruct-v0.1

Link do projektu Spichlerz: https://speakleash.org/

 

Wroolo – prywatna baza wiedzy / projektowa baza wiedzy

Wroolo – prywatna baza wiedzy / projektowa baza wiedzy

Historia tego, jak powstała baza wiedzy w systemie Wroolo i jak ją wykorzystuję na codzień.

Pisząc książkę o zwinnych projektach, zacząłem gromadzić sporo treści. Jedne od razu cytowałem w rozdziałach, a inne wydawały się inspirujące, ale nie do wykorzystania od razu. Z czasem nazbierało się dziesiątki cytatów i PDFów. Niesamowitym źródłem dla mnie był na przykład ResearchGate. To serwis z publikacjami naukowymi. Zdarzało mi się, że nawet jeżeli artykuł nie był dostępny w pełnej treści, wiadomość do autora wystarczała, aby go dostać.

Wiedzy przybywało, projekt książka rozkręcał się i coraz trudniej było mi znaleźć potrzebne fragmenty. W pewnym momencie przekroczył poziom 200 porcji wiedzy. Część z nich zapisywałem w postaci dokumentów na Google Drive, ale wyszukiwanie w tym jest trudne, szczególnie, gdy szukasz czegoś, co składa się z jednego zdania.

Postanowiłem ułatwić sobie życie, ale najpierw je utrudniłem. Bowiem zaprojektowałem bazę wiedzy dostępną przez WWW. Pierwotnie przypominała feed z instagrama, i to działało mi całkiem nieźle dopóki liczba postów nie przekroczyła 50. Poniżej przedstawiam próbkę takiego feeda.

Ale wiedzy przybywało. Zacząłem kopiować fragmenty stron WWW, skany stron z książek i linki. Okazało się, że dodawanie nowej wiedzy musi być maksymalnie proste. Po prostu kopiuj – wklej i system musi zrobić resztę. Tak narodził się inspirowany Notion, Nuclino i notatnikami laboratoryjnymi edytor składający się z wielu pól o różnych typach. Poniżej załączam przykład losowej strony wklejonej do tego edytora.

Poszczególne sekcje można przesuwać, usuwać, dodawać nowe.

I mniej więcej wtedy pojawił się GPT, a chwilę później Sebastian Kondracki opowiedział mi o modelu RAG. I bam, miesiąc później miałem wyszukiwarkę semantyczną niezależną od języka. Mogłem po polsku wyszukać angielskie treści i na odwrót. To był przełom. Ponieważ dotarcie do dowolnej wiedzy zabierało mi raptem kilka sekund, to zacząłem wrzucać wszystko, co wydało się interesujące, jak leci. Algorytm i tak to odnajdzie, gdy będę potrzebował.

Na poniższym przykładzie widać, jak na hasło w języku polskim system wynalazł artykuły w PDF po angielsku.

Ale RAG to nie tylko wyszukiwanie, ale również dyskusja z własnymi dokumentami. Znalezione treści są wysyłane w postaci prompta to GPT, a ten w odpowiedzi generuje wiedzę. Teraz, gdy potrzebuję szybko znaleźć jakiś drobny fakt, to po prostu rozmawiam z moim prywatnym mentorem. Jeżeli dana wiedza znajduje się w znalezionych dokumentach i pytanie jest dość precyzyjne, to naprawdę działa rewelacyjnie. W przypadku chatu zauważyłem, że lepiej działa jednak po angielsku.

Oczywiście, jak to LLM, czasem halucynuje, więc przed zastosowaniem wiedzy warto sprawdzić źródła, ale mam je poniżej, wiec to jest dość szybkie.

W ten sposób rozwinąłem bazę wiedzy o pojemności 200 wpisów, która stała się dla mnie codziennym towarzyszem w pisaniu książki Bardziej niż Agile. Gdy zorientowałem się, że moduł wiedzy w systemie Wroolo wpisuje się w obszar nazwany PKMS (Personal Knowledge Management System), doszedłem do wniosku, że wpisuje się również w grupowe zarządzanie wiedzą.

Natychmiastowym eksperymentem było stworzenie bazy wiedzy na temat zarządzania projektami, którą utworzyłem z wpisów z bloga, książek i portalu wiedzy Octigo. Łącznie uzbierałem 600 porcji wiedzy i udostępniłem go moim studentom i absolwentom. Dzisiaj korzysta z niej kilkuset użytkowników. Większość pewnie w celu przygotowania się do egzaminu na studiach 🙂

Sądzę, że upowszechnienie architektury RAG i jednocześnie wprowadzenie ułatwień wprowadzania wiedzy i jej opisywania, mogą zlikwidować główną barierę zarządzania wiedzą, jaka doprowadziła do zarzucenia tej koncepcji 20 lat temu. Wiem, co mówię, bo niegdyś zrobiłem z tego doktorat i zmieniłem branżę 🙂

Sytuacja, gdy wystarczy zrobić kopiuj / wklej dowolnej treści, bez konieczności tagowania, opisywania, kategoryzowania, bardzo ułatwia budowanie bazy wiedzy. A sytuacja. gdy mogę wpisać dowolne zapytanie i uzyskać nie tylko pasujący artykuł, ale i bezpośrednią odpowiedź zdecydowanie zachęca do korzystania z takiej bazy wiedzy.

Gdyby zainteresował Was system Wroolo, to serdecznie zapraszam do przetestowania go na wroolo.com.

Baza wiedzy to połowa systemu Wroolo, jednak o drugiej połowie jeszcze nie piszę, bo ciągle ją dopieszczam. Będzie koncentrowała się na zarządzaniu zadaniami, ale w specyficzny sposób. Pozwalający na połączenie świata zwinnego z kaskadowym.

Zakładam, że do osobistego użytku Wroolo będzie darmowy. Ewentualny model biznesowy chcę oprzeć na zespołach projektowych.

Zapisz się na nasz newsletter

Zapisz się na nasz newsletter

Twój e-mail został zapisany