Komponenty postawy

Bardzo często pisząc o szkoleniach odnosimy sie do postaw ludzi. Zmiana organizacji wiąże się ze zmianą ludzi. A czym jest zmiana ludzi, jak nie zmianą ich zachowań, które przecież bezpośrednio wynikają z postaw. Przynajmniej w dużym uproszczeniu. Jeżeli faktycznie przyjąć, że zmieniając postawy ludzkie, zmieniamy kulturę organizacyjną, chcąc realizować takie cele, musimy wiedzieć jak zmieniać postawę ludzi. I tu zaczyna się długa dyskusja… ale warto zacząć ją od określenia, iż nasze postawy realizują się, składają, tym samym są możliwe do zmiany poprzez trzy komponenty: poznawczy, emocjonalny i behawioralny. Z badań wynika, że wszystkie trzy komponenty mają znaczenie, lecz chcąc zmienić postawę najszybciej i najbardziej efektywnie (trwale) warto oddziaływać na emocje. I choć nie jest to wielkie odkrycie, to świadomość jak sterować w trakcie szkolenia emocjami czy patrząc szerzej w trakcie procesu zmiany kultury organizacji postawami ludzi, wydaje sie być nieprzeceniona. A najgorsze jest to, że od lat zmagam sie z tym zagadnieniem w praktyce, i to co udaje sie osiągnąć to kierować skutecznie postawami w małym obszarze ale za to bardzo bezpiecznie i pewnie, albo przekręcić gałkę bezpieczeństwa na „niskie” by osiągnąć dużą zmianę, lecz mniej kontrolowaną. Pewne przemyślenia na ten temat daje mi obserwacja długofalowych zmian w organizacji na podstawie różnych form pracy z ludźmi, i choć jedynie na poziomie obserwacji a nie badań, warto odnotowywać takie wyniki.

Luźne profetyczne przemyślenia, w niedzielny wieczór

Wydaje mi się, że w pewnym momencie, gdy zarabiamy pieniądze, które pozwalają nam na przeżycie i wakacje dwa razy do roku. Gdy jesteśmy wykształceni i mamy szansę w pewnym choćby niewielkim tempie dalej rozwijać się w pracy albo poza nią. Gdy jesteśmy w miarę lubiani przez najbliższe otoczenie. Te wszystkie gdy…

Wówczas zaczyna nam, jako pracownikom zależeć na czymś więcej. Chcielibyśmy mieć poczucie, że organizacja, w której pracujemy dokądś zmierza i wie, po co istnieje. Chcemy mieć poczucie sensu – przyczyny i celu pracy w ramach firmy. Samo doznanie, że pracujemy po to, aby zarobić więcej pieniędzy dla kogoś, kto nas zatrudnił starcza na stosunkowo krótki okres.

Wydaje mi się, gdy tak siedzę w niedzielny wieczór przed telewizorem, że wkrótce pracownik zacznie stawiać przedsiębiorstwu wymagania na poziomie tego, czym ona jest. Na poziomie tego, czy ma misję, czyli powód istnienia i wizję, czyli cel rozwoju. To z kolei, o ile powyższa wizja miałaby się spełnić, spowoduje, że parcie na lepsze zarządzanie strategiczne pojawi się nie tylko ze strony rynku, ale i z wnętrza organizacji, od jej pracowników.

Studia przypadków z gry symulacyjnej

Zasntawiam się, czy sytuacje, które stwarzają sobie uczestnicy gry symulacyjnej mogą być dobrą kanwą dla artykułu lub książki na temat problemów zarządzania projektem.

W trakcie Massawy, mimo, że bawią się „tylko” klockami Lego, uczestnicy przeżywają często prawdziwe emocje, tworzą sobie autentyczne konflikty i kryzysy. Widać, jak ścierają się różne postawy, jak szkodliwy wpływ mają ograniczenia komunikacyjne i uprzedzenia.

Przykładowo zdarzyło się raz, że uczestnik szkolenia, wybitny fachowiec, wyszedł z sali, stwierdzając, że już nie daje rady, a jedynie przeszkadza zespołowi swoją nieporadnością. Było to wynikiem wcześniejszych kłótni między nim a kierownikiem projektu. I autentycznie kierownik projektu wyszedł za nim i starał się spowodować, aby ten wrócił na salę.

Kultura organizacyjna na uczelniach

Ostatnio naszło mnie pewne spostrzeżenie.

Współpracuję z pewną prywatną uczelnią i znam z perspektywy studenta różnych studiów uczelnie państwowe. Dostrzegłem, że postawy ludzi, a dokładnie wykładowców, mogą być skrajnie różne w zależności od organizacji, dla której pracują. Ten sam człowiek na uczelni państwowej spóźnia się na zajęcia, nieinteresująco prowadzi wykład, ignoruję potrzeby studentów, jest niemiły. I jednocześnie na uczelni prywatnej stara się wciągnąć studentów w zajęcia, realizuje skrupulatnie swoje obowiązki i jest sympatyczny.

Ciekawe jest to, że choć postawy ludzi buduje się latami, to wystarczy, aby człowiek przejechał kilka kilometrów do innej organizacji, aby zmienił swój system wartości. I to wszystko bez żadnych objawów rozdwojenia jaźni. Czy to oznacza, że postawy indywidualne można zmienić natychmiast, natomiast jest problem z „organizacyjnymi”??? Bo przecież, gdyby naraz natychmiast zmienić postawy indywidualne wszystkich członków organizacji, to zmieniłyby się teoretycznie „organizacyjne”. Czyli możliwa byłaby zmiana kultury organizaci w jeden dzień! 😉

Oczywiście to żart, ale IMHO ciekawa spekulacja.

Krytyczne spojrzenie na łańcuch krytyczny

W literaturze i internecie można znaleźć sporo pozytywnych opinii na temat CC PM (koncepcji łańcucha krytycznego) opracowanej przez Goldratta. Entuzjaści tej idei często wskazują, że CCPM jest w stanie zastąpić tradycyjne zarządzanie projektem i dać spektakularne efekty w krótkim czasie. Jedna z firm szkoleniowych chwali się, że potrafi zapewnić realizację dwóch razy więcej projektów w dwa razy krótszym czasie. Interesujące? Bardzo. Toteż intuicyjnie czułem, że coś tu nie pasuje i ta metoda może nie być świętym Graalem zarządzania projektami. Skoro jest to remedium na wszystkie problemy w projektach, to dlaczego dwie najbardziej rozpowszechnione metodyki projektowe (PMBOK i PRINCE2) nie ujęły jej w swoich źródłach. Proponenci CCPM wskazują na dziesiątki potwierdzonych wdrożeń łańcucha krytycznego. Więc ja postanowiłem ich poszukać. Kilka tygodni po znajomych i na listach dyskusyjnych rozglądałem się za dogłębnymi case study, które mogłyby dowieść, że uzyskano postęp w realizacji projektów i nie można go przypisać do niczego innego niż CCPM.

Znalazłem dwa (oprócz odniesień do witryny realization.com, gdzie jest kilka enigmatycznych, dosłownie po jednym zdaniu, przykładów sukcesu tej metody), w tym tylko jeden z Polski. Jednak w żadnym z nich nie udało mi się ustalić, ze względu na brak szczegółowych informacji) dokładnego mechanizmu prowadzącego do osiągnięcia sukcesu. Czyli nie byłem w stanie zweryfikować, czy ów sukces nie był do osiągnięcia tradycyjnym zarządzaniem projektami. Spróbowałem z drugiej strony i zacząłem szukać głosów krytyki. Zaskoczyło mnie, jak niewiele ich znalazłem w internecie. Duża część trenerów z zakresu PM wyraża się z przekąsem o CCPM jako o mistyfikacji, jednak brakuje spisanych analiz.

Na szczęście znalazłem jedno bardzo dobre, moim zdaniem, opracowanie: http://www.allbusiness.com/management/951030-1.html. W kolejnym poście postaram się przedstawić streszczenie tez zawartych w tym artykule oraz dodam trochę swoich przemyśleń na temat słabych i silnych punktów CCPM. Wszak z drugiej strony, tu odezwała się znowu wrodzona przekora, skoro tylu ludzi wierzy w tą koncepcję to musi być w niej duża wartość dla biznesu ;-).

Zapisz się na nasz newsletter

Zapisz się na nasz newsletter

Twój e-mail został zapisany