Bardziej niż Agile na początku 2025 roku

Bardziej niż Agile na początku 2025 roku

Książka Bardziej niż Agile o projektach typu discovery nabiera finalnych kształtów. Właśnie zakończyła się korekta językowa. Trwa projektowanie okładki i składanie jej do druku.

Otrzymałem pierwsze koncepcje okładki, ale prace ciągle trwają. Z boku załączam to, co Łukaszowi wygenerował algorytm Dalle.

Jest szansa, że pojawi się na półkach w lutym 2025.

Przy okazji premiery dzielę się z wami na blogi wybranymi rozdziałami z książki. Choć to jedynie mała próbka, bo cała pozycja ma Word ponad 500 stron.

https://onepress.pl/ksiazki/bardziej-niz-agile-jak-zwiekszyc-innowacyjnosc-twojego-biznesu-marcin-zmigrodzki,baragi.htm#format/d

Lider technologiczny na podstawie przypadków

Lider technologiczny na podstawie przypadków

“Jeżeli ogrodzisz ludzi płotem, otrzymasz owce. Daj ludziom przestrzeń, której potrzebują”.

William L. McKnight, prezes 3M

“Najpierw ludzie, zyski podążą!”

Jerry Sanders, prezes AMD

““Jeśli byłoby możliwe stworzenie warunków, w których ludzie mogliby się zjednoczyć w duchu pracy zespołowej i w pełni wykorzystać swoje umiejętności technologiczne, to taka organizacja przyniosłaby niezmierną radość i niezliczone korzyści.”

Masaru Ibuka, prezes Sony

“Tylko paranoicy przetrwają”

Andy Grove, prezes Intel

“Osoby o naprawdę wysokich oczekiwaniach mają bardzo niską odporność”

Jensen Huang, prezes Nvidia

Artykuł jest fragmentem książki Bardziej niż Agile będącej w trakcie druku: https://onepress.pl/ksiazki/bardziej-niz-agile-marcin-zmigrodzki,baragi.htm#format/d

Generał Groves, kierujący projektem Manhattan, określony został przez bliskiego podwładnego jako najgorszy sukinkot. Był człowiekiem aroganckim, przekonanym o słuszności swoich opinii i narzucającym innym swoją wizję działania. Jednocześnie potrafił skutecznie zarządzać setkami inżynierów i naukowców i doprowadzić do skonstruowania bomy atomowej. Ludzie bali się wejść do windy ze Stevem Jobsem, aby nie narazić się i nie zostać zwolnionym.

Liderzy innowacyjni są różnymi ludźmi. Czasem są sympatycznymi kolegami, a czasem zawziętymi despotami. Zatem warto się zastanowić, co ich łączy. 

Zatem ten rozdział postanowiłem napisać od innej strony. Dotąd źródłem wiedzy były badania naukowe, dobre praktyki cytowane w rozmowach oraz koncepcje publikowane przez uznanych autorów w książkach. W trakcie jednej z konferencji o zarządzaniu projektami uczestnik zagadnął mnie, czy czytam biografie słynnych liderów w biznesie. Odparłem, że raczej nie, bo nie pasjonuje mnie literatura hagiograficzna, ale po paru dniach zreflektowałem się.

Studium pojedynczego przypadku znajduje się dość nisko na piramidzie dowodów, ale jednak stoi wyżej niż stwierdzenie “mi się wydaje…”, “a guru na TED powiedział, że …”. Gdyby zebrać kilka przypadków i spróbować dokonać metaanalizy cech słynnych liderów oraz ich stylów zarządzania, to może udałoby się oddzielić aureolę od eklezjasty. Tak powstał ten rozdział.

Do analizy dobrałem kilka znanych postaci ze świata biznesu, a dokładniej ze spółek technologicznych. Były to Thomas Edison (założyciel Menlo Park Laboratory oraz Edison Electric Light Company przekształconej później w giganta General Electric, wynalazca ponad setki rozwiązań, w tym cewki indukcyjnej, mikrofonu, fonografu, żarówki elektrycznej, silnika prądu stałego, betoniarki, krzesła elektrycznego), Alexander Bell (założyciel Bell Labs przekształcone później w AT&T giganta telekomunikacyjnego), William Shockley (Shockley Semiconductors, nagroda Nobla za wymyślenie tranzystora), Joseph C. Wilson (założyciel Xerox), David Packard i William Hewlett (założyciele HP), Masaru Ibuka i Akio Morita (założyciele Sony), Gordon Moore (założyciel Intel), William Gates (założyciel Microsoft), Steve Jobs (założyciel Apple, Pixar), Jensen Huang (założyciel Nvidia), Jerry Sanders (założyciel AMD), Elon Musk (założyciel Paypal, Tesla, Spacex), Larry Page (założyciel Google), Richard Branson (założyciel serii firm ze słowem Virgin w nazwie).

Kryteria doboru, jakie przyjąłem były takie: firma musiała osiągnąć spektakularny sukces biznesowy (tu wyjątkiem jest William Shockley, ale o tym później), sukces musiał opierać się na przełomowych innowacjach technologicznych, lider musiał był założycielem firmy i być bezpośrednio odpowiedzialny za jej rozwój przez dłuższy okres (z tego powodu odrzuciłem IBM, których początki były dość pogmatwane, jednocześnie wyjątkiem jest McKnight z 3M, który nie zakładał tej firmy, ale całe zawodowe życie był z nią związany).

Lektura książek oraz oglądanie dokumentów o tych osobistościach pozwoliło mi wyciągnąć wnioski na temat cech, które się powtarzały. Niektóre z nich były dość oczywiste, ale inne mniej. Poniżej je omawiam.

 

Ekspert technologiczny

Wszystkie wymienione wyżej postaci łączyła cecha, którą określiłbym jako ekspert w technologii, a przynajmniej ktoś, kto jest mocno zainteresowany aspektami technologicznymi. Ani jeden z liderów innowacyjnych przedsiębiorstw technologicznych nie oddawał całkowicie kompetencji technicznych związanych z tworzeniem produktu czy technologii. Czasem delegowali wspólnikom obowiązki biznesowe, ale i to rzadko. Techniczne zawsze były po stronie lidera. Oczywiście lider nie wykonywał wszystkich prac samodzielnie, firmy, którymi zarządzali miały po kilka tysięcy pracowników. Jednak regularnie w wybranych obszarach lider schodził ze swoich szczytów wiele szczebli niżej, aż do poziomu gruntu, i skupiał swoją uwagę na detalach.

To burzy mit o tym, że wystarczy znać się na zarządzaniu, aby być w stanie poprowadzić innowacyjny zespół techniczny. Mam przekonanie, że to jest nieefektywne.

Wobec Steve Jobsa narosło sporo kontrowersji odnośnie jego wiedzy technicznej, bowiem nie miał kierunkowego wykształcenia. Steve Wozniak w jednym z wywiadów bardzo krytycznie wypowiadał się odnośnie wkładu w technikalia swojego wspólnika. Ale nawet wobec niego jego współpracownicy uznają, że był w stanie wejść w skrajnie drobne detale rozwiązań. 

Zacytuję Breta Bilberry’ego, który pracował w Apple przy iMacu: “Musieliśmy wymienić zewnętrzną kamerę iSight, która była kamerą CCD, na wewnętrzną kamerę CMOS. Stworzyliśmy prototyp iMaca z nowym przetwornikiem obrazu CMOS i umieściliśmy go obok systemu ze starym zewnętrznym przetwornikiem CCD iSight. Było to porównanie A/B i zorganizowaliśmy je w sali zarządu, gdzie Steve mógł przyjść i obejrzeć je, kiedy miał czas. Kiedy przyszedł czas, aby Steve porównał jakość naszego prototypu z istniejącym zewnętrznym iSightem, Steve zaczął zadawać mi bardzo szczegółowe i konkretne pytania techniczne. Miałem odpowiedzi, ale on kopał coraz głębiej, aż zapytał o różnicę między charakterystyką zbierania światła przez CCD i CMOS. Nie takich pytań można spodziewać się od dyrektora generalnego dużej firmy. Steve brał udział we WSZYSTKIM w Apple, od marketingu po inżynierię.”

Członkowie zespołu muszą czuć, że mają oparcie merytoryczne w swoim liderze, że jego wizja wypływa z głębokiej wiedzy o elektronice, fizyce, chemii, mechanice itd. 

Alexander Bell pracował samodzielnie nad technologią a później działającym prototypem telefonu. Pierwszą rozmowę telefoniczną o treści “Watson, chodź tutaj, chce się z tobą zobaczyć” wykonał samodzielnie do swojego asystenta, który przebywał na innym piętrze budynku. Był biznesmenem, negocjował z inwestorami, kupcami, ale i technologiem.

Joseph Wilson, założyciel Xerox, delegował skutecznie decyzyjność na swoich ludzi, ale autorzy książki na jego temat podkreślają, że doskonale orientował się w technologii kserokopiowania.

Akio Morita oraz Masaru Ibuka przed Sony założyli warsztaty naprawiające radioodbiorniki. Ibuka kierował bezpośrednio badaniami nad kolorowym telewizorem Trinitron, Morita brał udział w projektowaniu pierwszego tranzystorowego odbiornika radiowego mieszczącego się w kieszeni. Obaj byli zapalonymi inżynierami i tworzyli wiele technicznych rozwiązań. Morita w swojej książce stwierdził wprost o swoim wspólniku: “Mieliśmy szczęście, że mieliśmy geniusza takiego jak Ibuka, który potrafił całkowicie skoncentrować się na innowacyjnym projektowaniu i produkcji produktów”.

Sergey Brin i Larry Page samodzielnie stworzyli pierwszą wersję wyszukiwarki zwaną BackRub i czuwali nad jej dalszym rozwojem, gdy Google stawał się korporacją. Page w roli CEO posunął się nawet do zwolnienia kierowników projektów, stwierdzając, że nie lubi, gdy nie inżynierowie nadzorują inżynierów, bo mają ograniczoną wiedzę technologiczną. Uczciwie dodam, że zwolnienie kierowników projektów doprowadziło do problemów związanych z właściwą alokacją ludzi, koordynacją zadań i blokadami organizacyjnymi. Google z powrotem zaczął zatrudniać na to stanowisko, gdy prezesem został Eric Schmidt.

Ciekawe jest jeszcze to, że w tym samym roku 1996, kiedy Brin i Page zaczęli tworzyć swój algorytm indeksowania stron PageRank, inny student Yanhong Li zaczął tworzyć swój o nazwie RankDex. Jego idea była podobna, lecz biznesowo nie poszło mu tak dobrze, jak założycielom Google i po kilku latach wrócił do rodzinnych Chin. Tam jednak założył dzisiejszego giganta i konkurenta Google, czyli Baidu. Kolejny ekspert technologiczny w roli lidera olbrzymiej organizacji.

Przy czym lider nie musi być najwyższej klasy ekspertem w danej technologii. Musi umieć zadawać właściwe pytania schodzące do bardzo niskiego poziomu oraz potrafić łączyć pozornie odległe wątki ze sobą. Niektórzy nazywają to myśleniem systemowym.Opowiadana jest słynna historia medalu za nieposłuszeństwo wręczonego przez Packarda inżynierowi, który wbrew zajmował się projektowanie prototypu wyświetlacza komputerowego. FAA (Federal Aviation Administration) poszukiwała wyświetlacza dla wież kontroli lotów, który pokazywałby samoloty znajdujące się wokół lotniska. HP niechętnie podeszło do tego projektu. Wczesne testy nie rokowały dobrze i David Packard nakazał skasowanie tego projektu. Przez rok ów inżynier rozwiał prototyp dokonując równocześnie jego miniaturyzacji. Regularnie też demonstrował go klientom. Kiedy po roku Packard zorientował się, że prace nad monitorem dalej trwają, zirytował się i oznajmił: Sądziłem, że nakazałem ubić tą rzecz. Na co ów inżynier odparł – Nie, mówiłeś, że nie chcesz tego więcej widzieć w laboratorium. No i, nie zobaczysz. Jest na produkcji.” Nie muszę dodawać, że monitor okazał się gigantycznym sukcesem dla HP. Kilkanaście lat później Packard wręczył owemu inżynierowi medal za nieposłuszeństwo w uznaniu jego niezależnego myślenia i uporu.

Z tą samą intencją wspierania niezależności myślenia pracowników William L. McKnight wprowadził w 1948 roku w 3M regułę 15%, mówiącą o tym, że 15% czasu pracownik może poświęcać na własne projekty.

Nie mogę jednak nie wspomnieć o problemie, który znajduje się na drugim końcu osi nieposłuszeństwa, o projektach podwodnych. Pewna firma dostarczająca urządzenia z obszaru inteligentnych budynków zatrudniała dziesiątki inżynierów, zaangażowanych i mądrych ludzi. Z uwagi na przejęcie przez większego gracza zarząd został odwołany, a nie został powołany nowy. Ci inżynierowie specjalizujący się w projektach hardware i software jak już wspomniałem byli zmotywowani, więc nie chcieli się nudzić w czasie, gdy nie został wskazany nowy kierunek strategiczny. Zaczęli więc sami planować i realizować projekty według własnego widzimisię. Teoretycznie projekty były zgodne z technologią firmy, ale nie były uzgodnione na poziomie strategicznym. Aby uniknąć zablokowania, pilnowali, aby projekty nie przekroczyły pewnej kwoty i przemknęły pod radarem audytu finansowego. Tak narodził się termin “projekty podwodne”, czyli projekty organizowane oddolnie, bez wiedzy przełożonych. Inżynierowie dostali do zabawy piaskownicę z najdroższymi i najnowocześniejszymi zabawkami, w dodatku zabawę nimi mogli sobie wpisać do CV. Sytuacja trwała kilka lat aż nowy zarząd przejął kontrolę nad podwodnymi projektami.

Gordon Moore najpierw był inżynierem w Shockley Semiconductors, gdzie opracowywał proces oczyszczania krzemu, następnie razem ze zdradziecką ósemką uciekł od Williama Shockleya do Fairchild Semiconductors, gdzie został dyrektorem badań i rozwoju, aby wreszcie rozpocząć własną działalność w Intelu. Brał bezpośredni udział w projektowaniu układów zintegrowanych i procesorów. W swoim artykule Learning The Silicon Valley Way podsumował to zdaniem, że naukowcy musieli nauczyć się, jak zostać menedżerami. “Menedżerowie technologiczni muszą przede wszystkim być naukowcami z głębokim zrozumieniem tematu. Jednak wymagania firmy oznaczają, że poziom ogólności typowy dla laboratorium uniwersyteckiego jest zdecydowanie zbyt nieefektywna. Ci technologowie-menedżerowie muszą być w stanie wytyczyć najkrótszą drogę do wykonalnego odkrycia.”

William Gates był programistą, zaczął programować, kiedy miał 13 lat. Wspólnie z Paulem Allenem napisał interpreter języka BASIC dla komputera Altair 8080. Przez wiele lat rozwoju Microsoftu był zaangażowany bezpośrednio w kodowanie.

Elon Musk znany jest ze swojego zaangażowania w detale techniczne opracowywanych rozwiązań. Mimo braku formalnego wykształcenia uplasował się jako głównego technologa i projektanta statków kosmicznych w Spacex. W wywiadzie stwierdził, że “przeczytałem wiele książek, rozmawiałem z wieloma ekspertami i mam świetny zespół”.

 

Okresowe mikrozarządzanie

Warto delegować, warto zostawiać ludziom swobodę i decyzyjność. Mam nadzieję, że przekonałem cię lektura poprzednich rozdziałów, że autonomia wpływa na motywację wewnętrzną, a ta z kolei ma pozytywny efekt na kreatywność i innowacyjność. Założyciele HP, 3M czy Intela podkreślali wagę oddawania władzy i zaufania pracownikom. Powszechny jest pogląd, że nie da się utrzymać kompetentnych i kreatywnych ludzi bez delegowania decyzyjności. 

Jednak analiza zachowań znanych liderów technologicznych nie jest tak jednoznaczna w tej kwestii i pokazuje jeszcze jedno zjawisko. Otóż wielu liderów z wymienionej listy ewidentnie, choć okazjonalnie angażowało się w mikrozarządzanie. Słynne są wspomnienia, jak to Elon Musk schodził na linię produkcyjną i ingerował w procesy technologiczne, albo Thomas Edison sam przeprowadzał eksperymenty z prądnicami. Wyobraźcie sobie taką sytuację, prezes wielkiej korporacji, nazwijmy ja Apple, osobiście dobiera krój czcionki w systemie operacyjnym i układa teksty na plakatach reklamowych, a to właśnie robił Steve Jobs.

To mikrozarządzanie ma jedna specyfikę okresową. To znaczy lider, wyczuwając, że zbliża się moment zwrotny, schodzi do poziomu operacyjnego, chce lepiej poznać naturę problemu i gdy upewni się, że wszystko gra, albo odwrotnie, że pojawił się konflikt i należy dokonać zwrotu, wycofuje się na wyższy poziom zarządzania.  

Pewnego razu David Packard, gdy zorientował się, że tłumik akustyczny nie przechodzi testów bezpośrednio się w nie zaangażował i sprawdzał wyniki wspólnie z inżynierami. Z drugiej strony w wielu miejscach spotkał refleksję, że w HP kładziono dużą presję na delegowanie uprawnień w dół. Chodziło o budowanie samodzielności i odwagi w podejmowaniu śmiałych inicjatyw.

Thomas Edison w trakcie poszukiwania właściwego włókna do żarówki sam testował wiele materiałów od tkanin, przez papier, po różne gatunki traw i drzew. Cel był prosty zwiększyć czas żarzenia do wielu dni, aby żarówka stała się komercyjnym produktem, na którym można zarobić. Edison pracował bezpośrednio w swoim warsztacie, przeprowadzał eksperymenty. Wręcz słynne stały się jego drzemki na stole warsztatów, bo jak sam stwierdzał lepiej mu się śpi na twardym i szybciej może wrócić do pracy.

Joseph Wilson znany był z tego, że zbierał tony informacji, aby szczegółowo zrozumieć zalety i wady różnych alternatyw, ale potem sam podejmował decyzje. Czasem były to decyzje na bardzo niskim poziomie szczegółowości. Jednocześnie współcześni mu podkreślają, że dla wszystkich było jasne, że sam też bierze odpowiedzialność za nie w razie porażki. “Nie był technologie, ale potrafił zainspirować ludzi, którzy byli i trzymać ich przy sobie przez wiele, wiele lat ograniczonych i raczej zniechęcających rezultatów” – Linowitz prezes Xeroxa. Jednak muszę też podkreślić, że znany był ze swojej umiejętności delegowania i niewchodzenia w szczegóły, gdy tego sytuacja nie wymagała.

Ibuka i Morita z Sony potrafili zejść na poziom uzgadniania szczegółowy kampanii reklamowej walkmana, technicznych aspektów radia kieszonkowego, tłumaczenia kontraktów z angielskiego, czy zmiany sposobu prowadzenia księgowości w firmie.

Wraz ze wzrostem organizacji niemożliwe jest, aby lider był zaangażowany we wszystkie działania, bo wtedy stałby się wąskim gardłem blokującym rozwój firmy. Wtedy najważniejsze jest, by lider potrafił wybrać obszary strategiczne lub momenty zwrotne w obszarach niestrategicznych i wtedy punktowo schodził na poziom operacyjny. Czasem jest w projekcie X, a czasem w Y, a czasem w Z.

Gates znany był z tego, że często angażował się w projekty na poziomie operacyjnym. “Mógł przesiedzieć czternaście godzin na spotkaniach, podczas których jeden zespół za drugim pojawiał się, poruszając tematy tak odmienne, jak systemy operacyjne, aplikacje zwiększające produktywność, internet, inteligentne zegarki, gry wideo, badania, poczta elektroniczna, bazy danych, przeglądarki. Z najlepszymi z nich potrafił zagłębiać się w szczegóły.” Fathi.

Jeden z moich rozmówców wspomniał, jak w Virgin Galactic zdarzało się Richardowi Bransonowi wędrować po piętrach i zagadywać poszczególnych pracowników, których napotykał. Nie było też rzadkością, że założyciel firm spod nazwy Virgin włączał się na różnych spotkaniach i omawiał szczegóły projektów z zespołami.

Jensen Huang, założyciel Nvidia, deklaruje, że codziennie otrzymuje i czyta 100 e-maili od pracowników na temat tego, co dzieje się w ich projektach i otoczeniu. E-maile zawierają informacje o pięciu najważniejszych rzeczach, które przydarzyły się pracownikowi. Z resztą Nvidia ma płaską strukturę i prezes jest w bliskim kontakcie dyrektorami, specjalistami, czy absolwentami uczelni, którzy pojawiają się w firmie. Aby skrócić kanały komunikacji bezpośrednio pod nim ulokowano aż 50 menedżerów. 

Bezpośredni styl komunikacji Elona Muska, pomijający struktury organizacyjne, jest powszechnie podkreślany przez dziennikarzy i współpracowników. Wręcz zachęca swoich ludzi do tego, aby wychodzili ze spotkań, z których nic nie wynoszą, ani nic nie wniosą. Zamiast tego lepiej jest pogadać w cztery oczy na korytarzu.

Łatwość schodzenia na niski poziom struktur organizacyjnych dopełniał fakt, że ci liderzy w większości byli technologami, albo co najmniej mieli łatwość wchodzenia w technologie.

Powyższe zjawiska zatem charakteryzuje się zmienną wysokością, na której szybuje lider. Czasem obserwuje rynek i swoją organizację z poziomu strategicznego, by nagle zanurkować w trawę i przyjrzeć się pojedynczej inicjatywie lub technicznemu problemowi. Moment później jednak z powrotem wzbija się na pułap przynależny zarządowi dużej korporacji.

Minusem takiej praktyki jest to, że drobnych spraw w dużej organizacji są miriady i gdyby wszystko miało wymagać zaangażowania lidera, to stałby się potwornie wąskich gardłem dla procesów decyzyjnych. Plusem natomiast jest wykazywanie swoich podwładnych zainteresowania i wchodzenie z nim w interakcje, a to, jak już przedstawiono w poprzednim rozdziale wzmacnia pozytywną więź (słowo kluczowe LMX – leader – member exchange).

 

Determinacja i ciekawość

Lider daje osobisty przykład ponadnormatywnego, wręcz nieludzkiego zaangażowania w pracę. Gates znany był z tego, że sypiał pod biurkiem i natychmiast wracał do pracy. Edison sypiał na stołach warsztatowych, a jego obiady o północy organizowane dla pracowników przeszły do historii, Jobs potrafił podobno pracować przez kilka dni z rzędu bez przerwy.

Taka postawa dawał dużą dynamikę prac przy opracowywaniu technologii i prototypów. Ale oferowała jeszcze jedną korzyść, osobisty przykład dla zespołu. To było świadome lub nie narzędzie motywacji. Ludzie Edisona lubili spędzać czas z szefem w laboratorium, według wspomnień po tym wielkim wynalazcy, czuli się częścią czegoś wyjątkowego. Często zdarzało się, że wychodzili z pracy o piątej rano.

Słynna jest historia, gdy jedna z pracownic Microsoft znalazła Billa Gatesa pod swoim biurkiem. Założyciel korporacji został w pracy i zdrzemnął się zamiast wracać do domu.

W książce Joe Wilson and the Creation of Xerox podkreśla się rolę głównego bohatera w długoterminowym podtrzymywaniu zaangażowania w zespole. Po drodze do stworzenia działające komercyjnie kserokopiarki było wiele zakrętów, które trzeba było przebyć i ścian, które trzeba było przebić. I zespół wielokrotnie miał szansę zarzucić prace, gdy napotykał kolejna przeszkodę. Ale wtedy pojawiał się lider, który śmiałą wizją i konsekwentnym wsparciem nie pozwalał, aby zespół zwątpił w sukces. Z drugiej strony w wieku 43 lat miał atak serca z powodu nadmiernego obciążenia pracą.

Gordon Moore ukuł w 1965 roku jedno z najbardziej trwałych a jednocześnie precyzyjnych praw współczesnego okresu ludzkości. Zauważył on, że liczba tranzystorów umieszczanych na płytkach podwajała się co roku, że postęp technologiczny był geometrycznie stały. Gdy trzy lata później założył wspólnie z Robertem Noycem Intela na tym prawie oparł strategię marketingową firmy. Otóż produkcja chipów była droga, za droga w ich wyobrażeniu dla przeciętnej korporacji, jednak podążając za prawem Moore’a nie tylko liczba ich rosła, ale i koszt produkcji spadał. W związku z tym postanowiono sprzedawać chipy poniżej początkowych kosztów, wierząc, że wraz ze wzrostem skali sprzedaży oraz redukcją kosztów jednostkowych, staną się rentowne. Dzięki temu zabiegowi nie zahamowali rozwijającego się rynku na procesory zaporowymi stawkami. Prawo Moore’a jest spełniane przez kolejne generacje procesorów od ponad 50 lat i zdeterminowało rozwój Intela na pół wieku przez stałe zapewnianie inwestycji w badania i rozwój firmy, ciągłą optymalizację procesów produkcyjnych.

“Bill Gates i Paul Allen wykazywali się intelektualną ciekawością i eksperymentowaniem, biorąc udział w maratonach kodowania. Pracowali po dwanaście godzin lub dłużej, często pozostając w budynku przez trzy do czterech dni z rzędu.” za W. Isaacson Innovators.

Gdy został założony Intel, zdecydowano nie organizować osobnego laboratorium badawczo-rozwojowego. Zamiast tego laboratorium zlokalizowano bezpośrednio przy linii produkcyjnej, aby skrócić dystans między naukowcami a pracownikami. Jak przyznaje sam Moore, to mogło negatywnie wpłynąć na efektywność produkcji, ale znacząco przyspieszyło transfer innowacji.

 

Wysokie wymagania i globalna wizja

Gdy Edison odkrył, że najlepszym materiałem na żarnik żarówki jest zwęglony bambus określonego gatunku. Po pierwsze wysłał człowieka do Japonii, aby ten zebrał wszystkie gatunki bambusów oraz aby podpisał kontrakt z rolnikiem, który miał uprawiać wybrany gatunek na potrzeby produkcji żarówek. Ale oprócz tego, Edison wysłał innych swoich ludzi w podróże po całym świecie w celu znalezienia jeszcze lepszego żarnika. Testowane wszelakie drzewa, trawy i materiały nieorganiczne. Cel był jeden, wydłużyć świecenie ich produktu o kolejnych kilka dni. Jednak Edison nie projektował wyłącznie żarówki. On tworzył cały system dostarczania energii, aby oświetlić domy, biura i fabryki. W jego skład wchodziły linie energetyczne, oprzyrządowanie, generatory prądy. Edison chciał oświetlić Amerykę.

Sony od samego początku, kiedy jeszcze było warsztatem zatrudniającym kilku inżynierów i ich pierwszy hit, radio tranzystorowe było mglistą koncepcją, już myślało o ekspansji na całą Japonię a potem świat.

Wyszukałem opinie byłych pracowników o AMD i wszystkie głosy powtarzają jeden wniosek atmosfera była świetna, ale z wysoką presją na wynik. W efekcie to owocowało wysoką krzywą uczenia się.

Jensen Huang wprost deklaruje w jednym z wywiadów, że nie tworzy dalekosiężnych planów, bo firma jest jak żywy organizm, oddycha, reaguje na otoczenie i ciągle się zmienia. Wartością jest elastyczność i podążanie z aktualnie najciekawszym kierunkiem. W innym z wywiadów potwierdził, ze krąży o nim opinia, że jest wymagającym perfekcjonistą, z którym trudno jest pracować. Dodał też, że nie da się inaczej tworzyć trudnych rzeczy.

Prawo Moore, dotyczące dynamiki miniaturyzacji tranzystorów na obwodzie drukowanym obowiązuje nieprzerwanie od pół wieku nie dlatego, że jest boskie w swej naturze, a dlatego, że tysiące inżynierów w Intel i innych firmach z branży co roku przesuwają granice poznania.

Podsumowując, ciężko jest nie zauważyć, że wszyscy analizowani liderzy zachowywali się zgodnie ze stylem transformacyjnym. 

Słynne są bezpośrednie e-maile od Elona Muska do wybranych pracowników, w których wywiera presję często używając zwrotów ultra hard core, extreme hard core, absolutely hard core itp. Presja na wynik dochodzi w jego przypadku do wypychania z zespołów słabszych pracowników i czasem nawet masowych zwolnień, jak w przypadku momentu przejęcia Twittera, gdy zwolniono 80% pracowników. Od pozostałych oczekiwał 80 godzinnego tygodnia pracy. Jednocześnie trudno o bardziej śmiałą wizję, niż tą, która ma Spacex. Dzięki znaczącej redukcji kosztów wynoszenia na orbitę, doprowadzić do kolonizacji Marsa.

Według słów Jensena Huanga Nvidia ma wizja przyspieszenia operacji na komputerach, wszelkich działań. Od przyśpieszania grafiki w grach komputerowych, przez kopanie bitcoinów, po algorytmy AI.

 

Cel ponad ludzi

To nie jest powszechna reguła, że cel biznesowy stawia się ponad ludzi, ale w wielu firmach technologicznych dostrzegłem to zjawisko.

Gdy okazało się, że kieszonkowe radio Sony jest za duże do kieszeni koszuli, wówczas Akio Morita nakazał pracownikom firmy noszenie koszul z większymi kieszeniami, żeby radio dobrze prezentowało się na ulicy. 

Współpracownicy Steve’a Jobsa regularnie obawiali się natknąć na niego w windzie, aby nie narazić się na niezadowolenie szefa. Potrafił też dawać to samo zadanie dwóch zespołom i zapowiedzieć, że ten który wykona to gorzej zostanie zwolniony. “Steve (Jobs), podobnie jak Napoleon, miał dwie twarze. Z jednej strony był genialnym geniuszem i prawdziwym wyrzutkiem. Z drugiej strony – wychodził na wierzch jego brak troski i wrażliwości wobec ludzi, jego brak szacunku i dyktatorskie zachowanie” – Haden 2020.

Mam wrażenie, że gdyby tym liderom technologicznym zadać pytanie o wagę ludzi, czy celu, bez wahania wskazaliby to drugie. Z perspektywy czytelnika ich biografii to wygląda tak, jakby cel miał być na tyle wspaniałym wyzwaniem, że ludzie z radością powinni się przyłączać i poświęcać życie osobiste. Jeżeli firma odniosła spektakularny sukces, to człowiek mógł powiedzieć o sobie, że uczestniczył w czymś wielkim i warto było znosić trudnego lidera. Ale jeśli jego firma bankrutowała, jak założone przez Nikola Teslę Wardenclyffe Laboratory, to perspektywa jego była zgoła inna.

William Shockley w trakcie prac nad tranzystorem jeszcze w Bell Labs przejawiał tendencje do dominowania nad zespołem, co w połączeniu z charakterystycznym dla niego mikrozarządzaniem wprowadzało nieprzyjemną atmosferę. Jednak mimo konfliktów zespół inżynierów pod jego kierownictwem, pracując często wieczorami, osiągnął sukces i zaprojektował pierwszy tranzystor, zapoczątkowując nową erę cyfrową i zdobywając kilka lat później nagrodę Nobla.

Bill Gates znany był ze swojego szorstkiego i konfrontacyjnego stylu współpracy z ludźmi. Potrafił zapamiętywać numery rejestracyjne aut na parkingu, aby ustalić, kto jeszcze jest w pracy, o drugiej rano wysyłał e-maile zaczynające się od zdania “To najgłupszy kawałek kody, jaki kiedykolwiek został napisany”. Był też znany z wykorzystania prac ludzi, z którymi się przyjaźnił, jeżeli to dałoby korzyści Microsoftowi. Gdy IBM nie dogadał z DRI na temat zakupu ich systemu operacyjnego do nowych komputerów PC, zwrócił się do Microsoftu mylnie sądząc, że ta firma stworzyła system CP/M. Gates kupił podobny system od Seattle Computer, nadał mu nazwę MS-DOS i odsprzedał licencję IBM. Problem polegał na tym, że MS-DOS był podejrzanie podobny do CP/M, a wcześniej Gates uzgodnił z prezesem DRI, z którym się przyjaźnił, że nie będą robili sobie nawzajem konkurencji. Microsoft miał zająć sektor języków programowania, a DRE systemów operacyjnych. Atrakcyjna cena zakupu (50 000$) i wizja gigantycznych zysków od IBM zmieniają percepcję sytuacji. Z resztą sam Paul Allen, współzałożyciel Microsoftu, podobno twierdził, że praca z partnerem “była piekłem”.

Larry Ellison, założyciel Oracle, znany był z wybuchu gniewu na ludzi, które owocowało nawet godzinnymi tyradami inwektyw. Jeff Bezos z Amazon również znany jest z wybuchów wściekłości i obrażania pracowników, jak opisuje to Jeffrey Pfeffer w swojej książce.

Oczywiście znajdziemy tutaj sporo wyjątków, np. Hewlett Packard. Jak wspominają pracownicy w dokumentach filmowych o tej firmie, obaj założyciele niesłychanie dbali o relacje. Traktowali swoją organizację jak rodzinę. Packard podobno pamiętał szczegóły życia rodzinnego swoich ludzi, gdy firma miała już tysiąc zatrudnionych. HP jako jeden z pierwszych w Ameryce organizował pikniki rodzinne już niedługo po wojnie. Obaj founderzy opowiadają w wywiadach, że dla nich przede wszystkim istotne były zostawić świadectwo, wpłynąć pozytywnie na społeczeństwo. Zarabianie pieniędzy było tylko narzędziem do tego. Koniecznym, bo ludziom trzeba wypłacać pensje, bo trzeba inwestować w rozwój technologii, ale pieniądze nie były ostateczną wartością. Wyjątkiem też wydaje się tu być postawa Jerriego Sandersa, który jako jeden z pierwszych zaczął dzielić się zyskami z pracownikami i w okresach kryzysów zamiast zwalniać ludzi, wydłużał tydzień pracy, aby szybciej wypuścić nowe produkty na rynek.

Akio Morita w wywiadzie deklarował, że firmę traktuje niczym rodzinę a nie zasób, który można kupić lub sprzedać. W Sony koncentrowano się na lojalności pracowników i ich satysfakcji z pracy.

Wspomniane wcześniej losy Twittera po przejęciu przez Elona Muska podkreślają moją interpretację tej postawy, że cel jest najważniejszy, ludzie są narzędziem, koniecznym, unikalnym, ale narzędziem do jego osiągnięcia.

 

Uczestnictwo w rozpoznawalnym sukcesie

Na kartach tej książki dużo piszę o krytycznej roli motywacji wewnętrznej w procesach kreatywnych. Jednak w tym momencie przedstawię coś przeciwstawnego. 

Jeżeli organizacja nie odnosi sukcesu, który byłby zauważalny nie tylko dla samego zespołu, ale przede wszystkim dla otoczenia, to pojawia się ryzyko odejść.

Wyobraźmy sobie takie warunki pracy. Despotyczny, ale i genialny lider narzuca nierealne tempo prac. Siedzi w firmie po kilkanaście godzin dziennie i źle patrzy, gdy inni wychodzą wcześniej. Jest wiecznie poirytowany i niezadowolony z otrzymywanego efektu. Non stop krytykuje podwładnych, żądając więcej i lepiej. Ma obsesję na punkcie jakości, atrakcyjności produktu, zdobywania wiedzy o technologii. Wreszcie wierzy, że zna się osobiście na wszystkich niuansach technologicznych, marketingowych i biznesowych. Ingeruje regularnie wbrew ustalonym strukturom zarządzania, wręcz mikrozarządza, co może wzbudzać frustrację.

Jak podaje Jeffrey Pfeffer w książce Przywództwo Mity i Prawdy, często cechą liderów, którzy osiągnęli sukces jest ponad przeciętny poziom uwielbienia dla siebie samego, zwanego narcyzmem. Narcyzi wyrażają niepewne poglądy z dużą pewnością siebie, co może powodować, że ich podwładni mają większą skłonność do uwierzenia i podążania za nimi. A większa skłonność do podążania sprzyja determinacji i osiąganiu sukcesu za wszelką cenę.

 Wniosek – musi istnieć silny atraktor, który przeważa negatywne aspekty pracy w takiej organizacji. Jest to poczucie brania udziału w czymś wyjątkowym. Potwierdzają to wspomnienia pracowników Apple, HP, Microsoft, Menlo Park Laboratory, Tesla i innych. Ludzie nie odchodzili, siedzieli po nocach i wytrzymywali presję lidera, bo wierzyli, że stają się częścią czegoś wyjątkowego. Stoi przed nimi jedna szansa w życiu, wpiszą sobie do CV uwielbianą markę i wreszcie zmienią świat.

Z opowieści pracowników wynika, że potrafią naprawdę sporo znieść. Znalazłem pełno historii o maratonach pracy trwających po wiele dni, w trakcie których lider miotał się, wściekał, obrażał i krytykował ludzi. A ci i tak zostawali, a przynajmniej na tyle dużo z nich, żeby projekt mogły się toczyć.

Jednak nie można przegiąć. William Shockley w trakcie projektu tworzenia tranzystora dał się poznać jako fatalny menedżer. Ambitny, nerwowy, z dużym ego. W pewnym momencie popadł w konflikt z pozostałymi dwoma inżynierami, gdy ci stworzyli pierwszy prototyp, który działał, nie uprzedzając go o tym. Do tego stopnia bał się, że jego nazwisko nie znajdzie się na patencie, że chciał tamtych dwóch pozbawić prawa do bycia uznanym za autorów. Poszedł dalej, bo w swoim zapędzie opracował inną konstrukcję tranzystora, która o ironio okazała się dużo lepsza. Pierwotny tranzystor był używany tylko przez pewien czas w AT&T do przełączania rozmów jako zastępca lamp. Projekt Shockleya stał się podstawą rewolucji cyfrowej. Shockley odszedł z AT&T i założył Shockley Semiconductors w Palo Alto, dając podwaliny pod powstanie Doliny Krzemowej. Zatrudnił nowych inżynierów. Rok później ósemka z nich miała dość swojego szefa i zwolniła się by założyć Fairchild Semiconductors. Shockley nazwał ich zdrajcami, stąd ich pseudonim “zdradziecka ósemka”. Firma twórcy tranzystora po paru latach znikła z rynku, zaś Fairchild Semiconductors stało się liderem na rynku półprzewodników i dało początek takim korporacjom jak Intel i AMD.

Negatywne zachowania lidera muszą być równoważone wizją gratyfikacji, aby pracownicy pozostali i angażowali się na wyjątkowym poziomie. I ta gratyfikacja ma często wymiar zewnętrzny w postaci uznania otoczenia. Gdy Edison opracował wreszcie żarówkę, jego laboratorium stało się miejscem pielgrzymek dziennikarzy, polityków i zwykłych obywateli, który chcieli podziwiać to cudo. Były dni, gdy w Menlo Park było tak tłoczno od gości, że nie dało się pracować.

Każda premiera Apple była gigantyczną ceremonią na miarę otwarcia igrzysk olimpijskich i to dosłownie. Zliczyłem, że filmiki na Youtube z premiera iPhone 1 miały przynajmniej 100 milionów wyświetleń. Rok później miała miejsce olimpiada w Pekinie, filmy z jej otwarcia obejrzano 13 milionów razy. A teraz wyobraźcie sobie, że byliście członkiem zespołu projektu iPhone i odtąd rodzina, znajomi i przypadkowe osoby muszą słuchać, jak to ze Stevem Jobsem myliście zęby w biurowej łazience po trzech nocach w pracy. Motywacja zewnętrzna może działać jak afrodyzjak, gdy jest wsparta wyjątkowo dużą atencją otoczenia.

Podsumowując, ludzie chcą brać udział w przełomowych wydarzeniach i dużo wytrzymają, jeżeli wierzą w sukces, nawet mikrozarządzajacego, psychopatycznego despotę. Więc, jeżeli lider jest sympatycznym, charyzmatycznym, wspierającym przywódca, to motywacja jego ludzi może wzrosnąć do kwadratu.

Jednak, jeżeli zespół przez dłuższy czas nie odnosi sukcesu, gratyfikacja jest zbyt długo odkładana, to zaryzykuję stwierdzenie, że zespół straci zapał niezależnie od tego, jak sympatyczny jest lider. Charyzma nie wystarczy, gdy projekt zmierza ku klęsce. I charyzma nie jest konieczna, gdy projekt okazuje się wiktorią.

 

Podsumowanie

Powyższe rozważania o profilu lidera technologicznego, który skutecznie inspiruje ludzi i egzekwuje wdrażanie innowacji warto studiować z krytycznym dystansem. Po pierwsze mamy do czynienia z małą próbą. Po drugie analiza skażona jest syndromem przetrwania, zagłębialiśmy się w przypadki tylko tych, którzy odnieśli sukces. Podejrzewam, że na każdego przywódcę, któremu udało się stworzyć liczącą się na rynku organizację, przypada kilkudziesięciu takich, którzy na skutek trudnego charakteru, złego momentu wejścia na rynek, braku wsparcia finansowego, czy działań konkurencji, przegrali. O nich literatura, ani podcasty nie wspomną. Może poza takimi cmentarzyskami startupów, jak Failory (www.failory.com).

Jednak dobra kombinacja z jednej strony ekstremalnej presji na innowacje, uczenie się, eksplorację nowych kierunków, z drugiej strony bezpośrednie relacje z liderem, który potrafi natychmiast zmienić kierunek rozwoju organizacji i realokować duże środki, pomijając biurokrację korporacyjną wreszcie po trzecie osłodzenie presji i chaosu związanego z ciągłymi zmianami uczestniczeniem w rozpoznawalnym sukcesie, może zapewnić niesamowite paliwo dla motywacji.

Jeszcze jedno zastrzeżenie muszę dodać. Powyższe wnioski pasują do sytuacji, gdy organizacja uzależnia swój rozwój od ciągłych innowacji. Gdy stara się być liderem i nadawać kierunek rynkowi. W przypadku, gdy przewaga firmy wynika z innych czynników, jak na przykład niskie koszty produkcji, intensywny marketing, monopol na surowce, liderzy o innych cechach mogą okazać się wartościowi.

Zewnętrzne źródła wiedzy dla projektów discovery

Zewnętrzne źródła wiedzy dla projektów discovery

W trakcie rozmów wielokrotnie praktycy projektów eksploracyjnych wielokrotnie wskazywali na wykorzystywanie zewnętrznych serwisów internetowych jako wsparcia kompetencyjnego. W przypadku projektów odkrywczych zasobów powszechnego internetu często nie wystarczają, bo mówimy tu o wiedzy, która jest nowatorska, mało jeszcze znana, niepewna, albo zastrzeżona.

Poniżej sporządziłem listę takich miejsc, w których można znaleźć przydatne informacje.

Artykuł jest fragmentem książki Bardziej niż Agile będącej w trakcie druku: https://onepress.pl/ksiazki/bardziej-niz-agile-marcin-zmigrodzki,baragi.htm#format/d

Serwisy naukowe

Pierwsza grupa to serwisy zawierające publikacje naukowe. Są to albo już wydane artykuły, albo w trakcie recenzji, albo takie, których autor zaniechał publikowania w recenzowanych periodykach.

Science.gov – https://www.science.gov/ – jest prowadzony przez USA i gromadzi prace naukowe z wybranych instytutów amerykańskich.

Researchgate – https://www.researchgate.net/ – to chyba największy otwarty serwis naukowy, zawiera artykuły napisane przez ponad dwadzieścia milionów naukowców z całego świata. Co więcej wielokrotnie zdarzało mi się, że gdy jakiejś pracy nie było w serwisie, pisałem do jej autora i ten wstawiał ją na moją prośbę.

Google Scholar – https://scholar.google.com/ – to wyszukiwarka prac naukowych zapewniające dostęp do treści wielu artykułów, choć nie wszystkich, bowiem indeksuje komercyjne bazy publikacji takie, jak EBSCO.

Academia – https://www.academia.edu/ – komercyjny serwis z artykułami naukowymi. Serwis jest częściowo płatny w formie subskrypcji, jednak sporo treści można pobierać za darmo.

Nietypowym serwisem jest Medtube, który zawiera filmy prezentujące anatomię człowieka i różne procedury medyczne. Medtube – https://medtube.net/

Arxiv – https://arxiv.org/ – zawiera miliony artykułów z obszaru IT, matematyki, fizyki i nauk przyrodniczych. Często to w nim najpierw pojawiają się przełomowe publikacji na temat sztucznej inteligencji.

Serwisy dla startupów i rozwoju nowych produktów

Druga grupa to serwisy poświęcone startupom i nowym produktom.

Crunchbase – https://www.crunchbase.com/ – baza tysięcy firm, szczególnie tych młodych, czyli startupów. Jej wielką zaletą jest to, że pozwala na eksport danych w postaci tabel z możliwością dalszej obróbki w arkuszu kalkulacyjnym lub narzędziu do analiz statystycznych. Świetny do skanowania światowego rynku startupów i robienia przekrojowych analiz. Zawiera również dane kontaktowe do zarządów i inwestorów w poszczególnych spółkach. Poniżej dla przykładu zamieściłem analizę czasu życia około 640 przedsiębiorstw od momentu założenia do momentu teraźniejszości lub do dnia ich zamknięcia dla trzech kategorii: sztuczna inteligencja, finansowe, marketplace’y. Gdy przyjrzeć się tym danym, to widać, że najkrócej istnieją startupy zajmujące się sztuczną inteligencją, ale generalnie istnieją conajmniej pięć lat zanim pojawią się w serwisie. Wolniej rozwijają się finansowe, a niektóre z nich istnieją nawet ponad czterdzieści lat (trudno w tym wypadku mówić o startupie).

Trudno byłoby przeprowadzić analizę kilkuset firm, gdyby nie istniała tak bogata baza danych o nich, jak Crunchbase. Zaś ten serwis pozwala na eksport danych w postaci tabel do arkusza kalkulacyjnego.

Kolejny serwis to Dealroom – https://dealroom.co/, który również pozwala na tworzenie wielowymiarowych analiz tysięcy startupów.

Funkcjonalność zbliżona do Crunchbase, w pewnym obszarach posiada kompletniejsze dane o firmach, a w innych mniej kompletne.

Z perspektywy walidacji modeli biznesowych szczególnie wartościowe są informacje na temat pozyskanego finansowania przez startupy. Zakładam, że duża kwota finansowania jest pośrednim i częściowym dowodem, że ktoś krytycznie przeanalizował model biznesowy takiej firmy.

Kickstarter – https://www.kickstarter.com/ – to nieco inny rodzaj miejsca w internecie, bowiem gromadzi on pomysły na startupy, które starają się zebrać finansowanie wśród internatów, to tak zwane finansowanie społecznościowe.

Z perspektywy weryfikacji pomysłów może on być wartościowy, bo jesteśmy w stanie po pierwsze wyszukać pomysł analogiczny do naszego i przeanalizować, jakie wzbudza zainteresowanie oraz na co położyli nacisk jego autorzy. Po drugie specyficznym testem zainteresowania jest założenie własnej strony na Kickstarter i uruchomienie kampanii. Reakcja ludzi na ten koncept powie nam bardzo dużo. 

Dla przykładu powiem, że kiedyś wspólnie z Pawłem Gąsowskim stworzyliśmy karty do gry i zastanawialiśmy się, czy warto zainwestować w ich rozwój i promocję. Aby zweryfikować hipotezę o ich atrakcyjności założyliśmy stronę na Indiegogo (poniżej opisany analogiczny serwis do Kickstarter) i obserwowaliśmy zainteresowanie. Niestety było żadne. Pomysł został zawieszony.

Indiegogo – https://www.indiegogo.com/ – to lonkurencyjna do Kickstartera platforma finansowania społecznościowego.

To czego, bardzo potrzebujesz przy testowaniu nowych pomysłów, to dotarcie do właściwej grupy odbiorców. Platformy finansowania społecznościowego mogą ci to właśnie zaoferować.

Owler – https://www.owler.com/feed – pozwala śledzić wybrane firmy. Agreguje informacje pochodzące z różnych kanałów: witryna, youtube, serwisy tematyczne, 

Failory – https://www.failory.com/ – z kolei gromadzi odwrotnie do poprzednich serwisów informacje o porażkach startupów z objaśnieniem przyczyn. Niesłychanie pożyteczna lektura przy planowaniu nowego biznesu. Jego autor sam dobiera firmy, o których chce pisać i rozsyła sympatyczny biuletyn z najnowszymi przypadkami.

 

Serwisy dla hardware i z modelami 3d

Kolejna grupa to serwisy dla twórców innowacji w obszarze maszyn i urządzeń, tzw. hardware.

Espacenet – https://worldwide.espacenet.com/ – to wyszukiwarka patentów zawierajaca przeszło sto pięćdziesiąt milionów rekordów. 

Podobną funkcję pełnią system Patent Inspiration – https://www.patentinspiration.com/, rozbudowanej wyszukiwarki opisów patentów.

Specyficzną grupą są serwisy zawierające trójwymiarowe modele różnych obiektów. Mogą być przydatne przy projektowaniu urządzeń, scenografii lub gier komputerowych. Należą do nich GrabCAD – https://grabcad.com/, 3D CAD Browser – https://www.3dcadbrowser.com/, Turbo Squid – https://www.turbosquid.com/, Open game art – https://opengameart.org/, Free 3D – https://free3d.com/

Zarządzanie wymaganiami – narzędzia projektów Discovery

Zarządzanie wymaganiami – narzędzia projektów Discovery

W branży projektów kosmicznych pojawiło się kilka ciekawych rozwiązań SaaS, które wspierają zarządzanie projektem przez ograniczenia, czyli tak zwane wymiarowanie. Pierwszy z nich nazywa Valispace i jego centralną funkcjonalnością jest modelowanie wymagań projektu.

Valispace zaczynał jako system do zarządzania projektami kosmicznymi, ale teraz komunikuje swoja wizję jako systemu do zarządzania projektami w ogóle hardware’owymi.

Artykuł jest fragmentem książki Bardziej niż Agile będącej w trakcie druku: https://onepress.pl/ksiazki/bardziej-niz-agile-marcin-zmigrodzki,baragi.htm#format/d

Wymagania definiowane są w postaci listy warunków, które ma spełnić finalny produkt. Na te wymagania nakładane są formuły, które na bieżąco przeliczają ich spełnienie w kontekście każdego komponentu i całości. Przykładowo można wpisać wymaganie dotyczące spełnienia maksymalnej masy urządzenia. Następnie dla każdego komponentu wpisywane jest, ile maksymalnie może waży i ile prawdopodobnie waży. Na koniec dodawana jest formuła sumująca masy cząstkowe i podająca, czy całościowo urządzenie przekracza zadany próg, czy nie.

Wspomniane wyżej modelowanie jest jeszcze bardziej rozwinięte w konkurencyjnym systemie Flow Engineering, gdzie można na wymagania nałożyć modele matematyczne służące do bardziej zaawansowanych przeliczeń.

Na tak zwany flow wymagań można zainstalować połączenia do różnych narzędzi analitycznych, które przeliczą wzajemny wpływ wymagań na siebie na i na końcowy rezultat. Na przykład to, w jakim zakresie masa pojazdu wpływa na przyśpieszenie i zużycie zasięg na zadanym akumulatorze.

Flow Engineering idzie jeszcze dalej, bo obok definicji wymagań proponuje projektowanie architektury rozwiązania, czyli z jakich elementów się składa, które zawierają się w których i jakie inne zależności między nimi istnieją.

Z perspektywy projektowania architektury produkt finalny składa się z mniejszych części, które też mogą mieć swoje komponenty. Przypomina to strukturę podziału prac (WBS) w projektach kaskadowych. Dodatkowo między komponentami mogą istnieć zależności techniczne pozwalające na automatyczne przeliczanie wymagań projektu.

Powyższe systemu umożliwiają ponadto zarządzanie dokumentacją i śledzenie zmian w projekcie oraz zarządzanie zadaniami i prezentowanie stanu projektu na zadany kamień milowy, np. koniec etapu.

Oba te systemu mają również opcję generowania startowej listy wymagań za pomocą LLM, jednak mam wrażenie, że efekt ich pracy jest bardzo powierzchowny i ta funkcja jest raczej gadżetem przyciągającym użytkowników.

Wirtualne tablice – narzędzia projektów discovery

Wirtualne tablice – narzędzia projektów discovery

Najprostszą i jednocześnie moją ulubioną tablicą jest Jamboard opracowana przez Google. Niestety Google zapowiedział skasowanie tego programu z końcem 2024 roku.

Jamboard pozwala na wstawienie tekstu, kilku prostych figur, narysowanie strzałek. Wszystko to jest dostępne dla wielu użytkowników naraz. Oprócz prostoty jego przewagą jest to, że bez problemów działa w wielu korporacyjnych sieciach komputerowych. Bardziej rozbudowane programy napotykają często bariery zabezpieczeń.

Większą popularność zdobyły jednak bardziej rozbudowane systemy takie, jak Miro, Mural, Stormboard, FigJam. Ich przewagą nad Jamboard jest możliwość wstawiania gotowych szablonów tablic na różne okazje od kanbana po burzę mózgów, albo szkolenie.

Artykuł jest fragmentem książki Bardziej niż Agile będącej w trakcie druku: https://onepress.pl/ksiazki/bardziej-niz-agile-marcin-zmigrodzki,baragi.htm#format/d

Wokół poszczególnych elementów można prowadzić dyskusje, dodawać do nich interaktywne elementy, jak głosowanie, połączenia, ankiety, linki.

Koncepcja interaktywnej tablicy wspiera bezpośrednio metodę tablicy dowodów (ang. evidence board). Metoda tablicy dowodów inspirowana jest filmami kryminalnymi, na których za pomocą kolorowych tasiemek łączy się różnych podejrzanych i informacje z przestępstwa. Analogicznie w trakcie opracowywania pomysłu zespół na wspólnej tablicy może umieszczać wnioski i idee, aby wprowadzić większy porządek do prac kreatywnych.

Specyficzną tablicą interaktywną jest Figma, która służy do rysowania wyglądu interfejsów systemów informatycznych, stron internetowych albo materiałów reklamowych.

Na takiej tablicy zespół może komentować, zaznaczać, zmieniać jej elementy w trakcie wirtualnego spotkania.

Jeszcze innym przykładem specjalistycznej tablicy jest BPMN.io służąca do zespołowego rysowania map procesów.

Ponieważ ta tablica jest dedykowana do wąskiego rozwiązania, to zawiera głównie elementy związane ze standardem BPMN. Natomiast taka wąska specjalizacja powoduje, że korzystanie z niej jest prostsze i wygodniejsze.

Interaktywne notatniki – narzędzia projektów discovery

Interaktywne notatniki – narzędzia projektów discovery

Pierwsza była Wikipedia. Bowiem internetowa encyklopedia to nie tylko almanach wiedzy utrzymywany przez społeczność redaktorów, ale i rozbudowany system do wspólnej edycji dokumentów. Potem zaczęły się pojawiać komercyjne odpowiedniki takie, jak Confluence.

Z czasem koncepcja wyewoluowała do systemów, w których pojedynczy dokument jest zbiorem wierszy, a każdy wiersz to odrębna sekcja, którą można edytować, zmieniać jej pozycję lub typ.

Przykładem takich edytorów, w których każdy wiersz to osobny rekord, których kolejność można płynnie zmieniać są Notion oraz Nuclino.

Artykuł jest fragmentem książki Bardziej niż Agile będącej w trakcie druku: https://onepress.pl/ksiazki/bardziej-niz-agile-marcin-zmigrodzki,baragi.htm#format/d

Korzyścią z takiej koncepcji jest to, że można predefiniować szablony strony, czyli zbiór sekcji oraz to, że wielu użytkowników może zmieniać treści dowolnej sekcji naraz. Dla porządku przypomnę, że warunek równoległej edycji spełniają również programy biurowe takie, jak Google Drive i MS Office.

Aktualnie następuje wysyp rozwiązań notatnikowych i do najbardziej popularnych można zaliczyć Notion oraz Nuclino, które zyskały szczególnie dużą atencję wśród studentów. Dostępne są też inne rozwiązania jak Obsidian, GetGuru, Evernote, Roam oraz GitBook.

Dostęp do wiedzy w notatniku następuje na kilka sposobów: przez przeglądanie katalogu stron, przez wyszukiwanie, przez wędrowanie po mapie linków (poniżej przykład) albo przez wyświetlanie kontekstowej do zadanego obszaru merytorycznego listy wpisów.

Intencja użycia, która stoi za tymi systemami zakłada, że pracownicy planowo poświęcają czas na napisanie wirtualnej encyklopedii na zadany temat, np. dokumentacji systemu. Wymaga to zaplanowania struktury wiedzy i napisania wymaganych stron tekstu. Ten sposób użycia zakłada inwestycję w tworzenie uporządkowanej wiedzy, aby później pracownik, który z niej będzie korzystał nie ponosił dużego kosztu dotarcia do niej.

Alternatywnie można założyć, że pracownik w chwili, w której wpada na ciekawą informację lub pomysł notuje sobie ją w takim systemie. System gromadzi te chaotyczne informacje i pozwala na ich późniejsze uporządkowanie. Ten sposób użycia zakłada redukcję kosztu tworzenia nowej wiedzy przez pracownika, aby go nie zniechęcać do archiwizowania jej. Przyjmuje się, że system będzie na tyle wygodny, że ktoś, kto będzie chciał skorzystać z tej wiedzy zdoła ją znaleźć.

Szczególnym przykładem interaktywnego notatnika jest Jupyter i Google Colab, który oprócz równoległej edycji pozwala na wstawianie kodu do środka tekstu i uruchomienie go. W przypadku projektów eksploracyjnych software’owych to gigantyczna wartości.

Notatniki laboratoryjne

Tego typu systemy stosowane są na uniwersyteckich laboratoriach oraz w działach badawczo-rozwojowych. Przykładem takich narzędzi są LabArchives, Dotmatics i Revvity Signals. Przypominają nieco notatniki opisywane w poprzednim rozdziale jednak charakteryzują się dużo większą liczbą narzędzi specjalistycznych oraz nastawione są na gromadzenie, porządkowanie i prezentacje dużych ilości danych liczbowych.

Struktura takiego systemu jest następująca. Użytkownik może założyć eksperyment w postaci wydzielonej strony. Każda strona składa się z sekcji różnych typów od czystego tekstu przez tekst sformatowany, wczytane dokumenty z dysku, po luźne rysunki, aż po matematyczne wzory i chemiczne równania modelowane w specjalnych aplikacjach.

Każda strona może być komentowana, wyszukiwana, załączana do innych stron. Zbiór stron tworzy notatnik na zadany temat.

W efekcie, gdy zespoły badaczy regularnie wpisują notatki ze swoich eksperymentów, firma może wejść w posiadanie stale rosnącej bazy wiedzy, która może okazać się przydatna do przygotowywania kolejnych badań lub wniosków patentowych.

Celem użycia takich notatników jest gromadzenie wiedzy z przeprowadzanych eksperymentów i zbieranie know-how, który może przydać się nawet za kilka lat zupełnie innym zespołom.

Moja osobista opinia z przeglądu trzech wymienionych wyżej notatników laboratoryjnych jest taka, że daleko im do ergonomii systemów takich, jak Notion, czy Nuclino. Może to interesująca luka rynkowa, którą wypełni jakiś startup.

Zapisz się na nasz newsletter

Zapisz się na nasz newsletter

Twój e-mail został zapisany