Zraziła mnie z kilku względów koncepcja łańcucha krytycznego zastosowana w zarządzaniu projektem. W innym poście chętnie przybliżę argumenty przeciw tej metodzie. Natomiast przez ostatnich kilka lat z powodzeniem testujemy podejście do zarządzania portfelem projektów inspirowane CCPM (critical chain project management).
Projekty różnią się między sobą, każdy jest w pewien sposób unikalny. Trudno jest toteż oszacować agresywny harmonogram z zadanym prawdopodobieństwem, bo nie wiemy, co przyniosą prace w kolejnych zadaniach. Jednocześnie dosyć oczywiste w przeciętnej wielkości projektach jest, który zasób jest krytyczny. Widać to z reguły na pierwszy rzut oka na harmonogram Gantta. Więc bardziej zaawansowane metody analityczne mogą nie wykazać swojej przewagi.
Natomiast w przypadku portfela projektów jest inaczej. Z dalszej odległości projekty stają się podobne do siebie. Znikają aspekty miękkie prowadzenia projektów, unikalne ryzyka, niespodziewane zwykle drobne sytuacje. Duża część projektów daje się wpisać w podobny schemat, tzw. cykl życia. Problemy powtarzają się, błędy wycen są na poziomie w różnych projektach, sposób zarządzania jest analogiczny. Wówczas prowadzenie projektów staje się paradoksalnie procesem i po niewielkich adaptacjach można zoptymalizować go za pomocą CCPM.
Doświadczenie z pewnej firmy zebrane na przestrzeni ponad 3 lat pokazują, że konsekwentne stosowanie metodyki inspirowanej CCPM pozwala podnosić efektywność portfela projektów rok do roku o kilkanaście procent.
Tutaj link do drugiej części tego tekstu.