utworzone przez Marcin Żmigrodzki
Przedstawiam nietypowe narzędzie do rysowania procesów: Dotchart. Nietypowe, bo jest najważniejszym celem i wyróżnikiem jest szybkość i łatwość.
Założenie jest takie, że proces rysujemy w schemacie diagramu kropkowego, a potem automatycznie konwertujemy go na inne formy, jak na przykład tabela RACI lub mapa BPMN.
Diagram kropkowy (dotchart) był już kilka lat temu opisywany na naszym blogu. Tworzy się go w ten sposób, że w tabeli spisuje się role w procesie w wierszach i zadania w kolumnach. Na przecięciu zaś wstawia się kropki wskazujące, kto robi co. Następnie kropki łączy się strzałkami, aby pokazać logikę procesu.
Ta technika czerpie trochę z RACI, a trochę z flowchart. Przewagą nad RACI jest pokazanie przepływu i logiki procesu. Natomiast przewagą na typowym flowchart, np. w stylu swimlane, jest prostota i szybkość. W praktyce taki diagram rysowałem często, jednocześnie rozmawiając z osobami zaangażowanymi w proces.
System jest też ciekawy z tego względu, że pozwala na równoległą edycję mapy kropkowej przez wielu ludzi naraz. Wystarczy przesłać linka kolegom lub klientowi, aby zacząć wspólną edycję. W czasie rzeczywistym mapa aktualizowana jest na podstawie zmian wprowadzanych przez jej użytkowników.
Na obrazkach obok macie pokazane jak wyglądają RACI i BPMN automatycznie utworzone na podstawie Dotchart.
System Dotchart pozwala na eksport map do PDF lub do obrazka.
System pozwala również na wstawianie komentarzy do zadań, w których można zapisać na przykład zidentyfikowane problemy w procesie, albo pomysły na usprawnienia.
W trakcie tworzenia jest funkcjonalność pozwalająca na import i eksport pliku z mapą do uniwersalnego formatu XPDL, który jest obsługiwany przez najbardziej znane systemu zarządzania procesami, jak na przykład Adonis, Bizagi, Camunda.
Wówczas możliwe będzie szybkie zrobienie szkicu procesu w Dotchart, a później jego dalsza obróbka i włączenie do bazy procesów w narzędziach korporacyjnych.
Dodatkowo, aby jeszcze bardziej uprościć tworzenie mapy procesu, zaoferowano funkcję tworzenia i edycji tablicy procesu. Tablica procesu przypomina tablicę kanban, tylko, że zawiera role w kolumnach, a w nich zadania w procesie realizowane przez daną rolę. Za jej pomocą można szybko spisać, co wiemy o procesie, a potem automatycznie wygenerować wstępny wykres Dotchart, który dalej można obrabiać, na przykład, aby dodać strzałki, albo typy odpowiedzialności zgodnie z RACI.
Jeżeli byście chcieli skorzystać z systemu Dotchart, to można bez żadnych ograniczeń wejść na ten adres: https://dotch.art.
utworzone przez Marcin Żmigrodzki
autor zdjęcia: charlesdeluvio
Analiza biznesowa oferuje kilkadziesiąt technik zbierania i analizowania wymagań. Ktoś nieobeznany z taką mnogością narzędzi, może poczuć się zagubiony w ich gąszczu. Sam grad skrótów może doprowadzić do bólu głowy: VSM, CtQ, BPMN, UML, SIPOC, PBI, DoD, DoR, BPM, WBS, UAT, SoW.
Ostatnie rozmowy z uczestnikami szkoleń zainspirowały mnie do uporządkowania nieco podejścia do analizy. Główne pytanie, jakie przewijało się to „Jak zacząć?”. Zatem poniżej zamieszczam krótką odpowiedź na to pytanie.
(więcej…)
utworzone przez Marcin Żmigrodzki
Właśnie ruszyła rekrutacja na kolejny rok studiów podyplomowych na Akademii Koźmińskiego. Oferujemy specjalizację Zarządzanie projektami IT oraz Zarządzanie wymaganiami i analiza biznesowa. Oba kierunki w znacznej części składają się z praktycznych warsztatów, symulacji i ćwiczeń. (więcej…)
utworzone przez Marcin Żmigrodzki
Konsekwencją rozpoczęcia prac na nie zamkniętych wymagań bywa ich pełzanie, czyli postępujące zmiany zakresu. Pełzanie zakresu jest jedną z najczęstszych patologii projektowych, czyli fundamentalnych źródeł ich niepowodzenia. Projektów nie patologii, bo te ostatnie mają się świetnie.
Wyobraźcie sobie, że zamówiliście w stoczni statek, stocznia entuzjastycznie zamówienie przyjęła i zaczęła kleić kadłub, budować kabinę, kupować takielunek, bo jako krytyczny postawiliście warunek oddania łodzi przez lipcem. Wszak zamierzacie zabrać ją na wakacje. Po miesiącu szkutnik pojawia się u was, dumnie prezentując zdjęcia nieukończonego kadłuba i coś wam zaczyna zgrzytać. Niepojące wrażenie, że ten kadłub jest za szeroki i brakuje dwóch pozostałych, wszak oczywistym jest, że chodziło wam o trimaran. Jednak zapał szkutnika zaraża i was, i postanawiacie nie robić z tego afery. Po prostu zgłaszacie drobne zmiany tu i tam. Mówicie, że przydałyby się wsporniki, że może dałoby się ten kadłub trochę zwęzić. W końcu rzucacie niewinną uwagę, że można by rozpiąć siatkę między kadłubami. I wtedy, na miesiąc przed wakacjami, stoczni zapala się żółta lampka. Jakimi kadłubami? Może to przejęzyczenie w e-mailu. Ponieważ jest mało czasu do końca projektu, lampka z żółtej zostaje przełączona na zieloną, a siatki postanawia się rozpiąć na tym jednym kadłubie. Wygląda to dziwacznie, ale skoro klient chce, to kto mu zabroni. Ty z kolei jesteś zadowolony, bo zgłosiłeś oficjalnie kwestię trzech kadłubów (trimaran ma ich aż trzy) e-mailem, a dostawca nie zaoponował. I wreszcie spotykacie się na koniec czerwca, wpadacie sobie w ramiona. Dostawca odsłania z dumą swoje dzieło, a twoja szczęka z hukiem uderza o deski pokładu.
Powyższy fragment pochodzi z książki na temat prowadzenia firmy projektowej, którą właśnie piszę o roboczym tytule Project Inc.
Zdjęcie tytułowe zapożyczono z Wikipedii
utworzone przez Marcin Żmigrodzki
Analiza wymagań obfituje w techniki zbierania i specyfikowania potrzeb klientów, bądź użytkowników nowych produktów, bądż usług, bądź rozwiązań. Jednak wsłuchanie się w głos klienta może zaowocować zebraniem sążnistej listy. Przegląd ofert konkurencji może ten spis oczekiwań dodatkowo wydłużyć do rozmiarów książki telefonicznej. Zdarza się, właściwie zawsze tak się zdarza, że nie jesteśmy w stanie ich wszystkich zaimplementować w naszym rozwiązaniu. A to ze względu na ograniczenia czasowe, wszak projekt musi się kiedyś skończyć, a to finansowe, wytworzenie produktu nie może kosztować więcej niż cena za niego możliwa do osiągnięcia, a to technicznie, bo po prostu może fizycznie nie dać się zaimplementować wszystkiego. Wtedy z pomoca przychodzi zgrabna metoda syntezy wymagań do najlepszej możliwej kombinacji. Metoda owa zwana Quality Function Deployment, w niezwykle drobiazgowy sposób pozwala ustalić balans między ograniczeniami, działaniami konkurencji, a potrzebami klienta. Jednak niezwykład drobiazgowość domku jakości, tak po polsku bywa nazywana QFD, gubi jej amatorów. Poniżej proponuję podejście uproszczone, choć moćno inspirowane QFD.
(więcej…)
utworzone przez Marcin Żmigrodzki
Właśnie skończyliśmy prace nad naszymi najnowszymi symulacjami szkoleniowymi. Obie były przygotowywane na potrzeby dużego programu szkoleniowego w jednej firm IT dotyczącego 400 analityków i wdrożeniowców. Obie są powiązane ze sobą i ilustrują dwie odmienne perspektywy patrzenia na projekt informatyczny. Spojrzenie ze strony analityka i wdrożeniowca.
(więcej…)