Przeglądając dzisiaj kilka dawnych materiałów szkoleniowych natknąłem sie na teorie perspektywy autorstwa dwóch badaczy: Daniela Kahnemana i Amosa Tversky’ego. Wcześniej korzystałem z tej teorii w aspekcie procesów motywacyjnych. W łatwy sposób bowiem można zarządzać “mocą” systemu nagród i kar. Wystarczy w teorii jedynie zamienić słowo strata na kara a zysk na nagroda i pojawia sie zupełnie świeże spojrzenie na teorie wzmocnień. O tym jednak może innym razem.
To co jedna dzisiaj mnie zastanowiło to czy teorię Kahnemana i Tversky’ego należy uwzględnić w procesie szacowanie ryzyk w projektach. Dla tych którzy chcieliby sobie odświeżyć ta wiedzę polecam np. stronę Psychologii Biznesu.
Zakładając bowiem że ludzie mają większą skłonność do przeceniania prawdopodobieństwa dobrych zdarzeń (czyli w przypadku ryzyk w projekcie – szans) można przyjąć że w jakiś sposób życzeniowo oczekujemy w projekcie że cos pójdzie dobrze, mimo że prawdopodobieństwo jest niskie. W drugą zaś stronę ciężej nam przyjąć że strata w projekcie jest bardziej prawdopodobna niż nasze życzeniowe podejście. Przy założeniu że przy szacowaniu ryzyk w obszarze ich prawdopodobieństwa wystąpienie stosujemy metodę ekspercką jaki powinniśmy przyjąć współczynnik korekty by mieć pewność, że udało nam sie zniwelować teorie perspektywy? Pewnie na podstawie wzoru opisującego krzywe w teorii można by taki współczynnik opracować. A może nie warto?
Jeśli macie gotowe rozwiązanie, dajcie znać, czy w ogóle warto o tym myśleć dalej:)?
Postawa „będzie dobrze”. „damy radę” jest potrzebna do realizacji projektu, który z natury jest trudny i ryzykowny – w ten sposób uzyskujemy zdolność (skłonność) do podjęcia ryzyka w ogóle. Z drugiej jednak strony chcielibyśmy realnie ryzyko szacować, żeby móc podejmować adekwatne środki zaradcze.
Wypraktykowana przeze mnie metoda polega na dwu stopniowym szacowaniu prawdopodobieństwa szans i zagrożeń. Polega ona na zadaniu własnej intuicji dwóch pytań:
1. co jest bardziej prawdopodobne, czy dane zdarzenie (pozytywne/negatywne):
a) wydarzy się
b) nie wydarzy się
w ten sposób określamy przedział prawdopodobieństwa 0-50% lub 50-100%
następnie pytamy swojej intuicji:
dla 0-50%: czy jest prawie pewne, że się nie wydarzy, a dla 50-100% czy jest prawie pewne że się wydarzy.
W ten sposób otrzymujemy 4 przedziały prawdopodobieństwa:
a) wydarzy się prawie na pewno (75-100%)
b) raczej się wydarzy (50-75%)
c) raczej się nie wydarzy (25-50%)
d) prawie na pewno się nie wydarzy (0-25%)
Jest to prosta i bardzo skuteczna metoda szacowania prawdopodobieństwa (w sytuacji, gdy nie ma podstaw do „obliczeń” i dysponujemy jedynie intuicją ekspertów)
Istotnym elementem tej metody jest to, że zmuszamy intuicję do podjęcia dwóch decyzji „lewo-prawo”.
Dla porównania dosyć powszechnie stosowany podział na 3 przedziały: małe-średnie-duże powoduje, że chętniej wybieramy „środek”, bo to jest to opcja najbardziej „bezpieczna” (najmniej się pomylimy).
więcej o zarządzaniu ryzykiem w projekcie na http://www.k2c.pl
przepraszam Jacek, że tak długo trwała publikacja.
Twój komentarz jakoś „umknął” w na liście, złośliwość rzeczy martwych, ale już jest.